Już 10 tysięcy odbiorców na Śląsku odbiorców nie ma prądu. Na Warmii i Mazurach kolejne 700. Liczba awarii wciąż wzrasta. Mokry śnieg jest dziś wrogiem numer jeden dla energetyków. Łamie gałęzie drzew, te z kolei powodują zwarcia i zerwania sieci.
Pilarze i drwale usuwają połamane drzewa. Naporu śniegu nie wytrzymują też płaskie dachy. Dziś w Rybniku runęła część dachu hurtowni. Nikomu nic się nie stało.
Śnieg i woda po kostki, kierowcy zmagający się ze zwałami śniegu na parkingach - tak od kilku dni wygląda także Warszawa. Stołeczny Zarząd Oczyszczania Miasta oznajmił, że wszyscy, którzy cierpią z powodu ostatnich obfitych opadów śniegu muszą poczekać aż ten stopnieje. Wywóz śniegu jednak ruszył. Tylko ostatniej nocy z Traktu Królewskiego 50 ciężarówek wywiozło go 350 ton.
Na Podbeskidziu w okolicach Międzybrodzia Bialskiego i Istebnej prąd nie dochodzi do około 2,5 tysiąca odbiorców. Do naprawienia jest tam ponad 30 stacji średniego napięcia. Wszędzie przyczyna jest ta sama; sieć zrywają łamiące się pod naporem mokrego śniegu gałęzie i drzewa. Tylko od północy śląscy strażacy do takich właśnie powalonych drzew i konarów byli wyzwani ponad 90 razy.
Minionej doby pod naporem mokrego śniegu w województwie śląskim runęły trzy dachy. Cudem - nikomu nic się nie stało.
Trudno jeździ się także po drogach Małopolski. Problemy mają zwłaszcza kierowcy wyjeżdżający z Nowego Sącza w stronę Limanowej. Dźwig wyciąga tam ciężarówkę, która w nocy wjechała w sklep meblowy.
Ciężko jeździ się po drogach Podhala. Biało jest w okolicach Zawoi i przejścia granicznego w Łysej Polanie. Żeby dojechać w te okolice kierowcy tirów muszą założyć łańcuchy przeciwpoślizgowe. Na pozostałych trasach leży błoto pośniegowe i warunki jazdy są trudne.
W samym Krakowie korki i biało, ale najwięcej problemów sprawiają zatłoczone osiedlowe ulice. Na Mazowszu i w Świętokrzyskiem wszystkie drogi są przejezdne, ale - jak informuje nasz reporter - po nocnych opadach śniegu jeździ się tam jak na łyżwach, szczególnie na drogach lokalnych.
Na północy kraju, na Warmii i Mazurach, odciętych od świata jest 700 gospodarstw w okolicy Nidzicy, Wielbarka i Janowa. Mieszkańcy nie mają prądu. Śniegiem zasypane są ulice i parkingi. Opóźnione są autobusy MPK i PKS. Dlaczego administracje domów i odpowiednie służby nie mogą sobie dać rady z zimą? Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Tonn: