Około 80 pomników, tablic i obelisków w Śląskiem trzeba będzie zburzyć lub zlikwidować. Chodzi o obiekty, które nawiązują do ustroju komunistycznego. To skutki ustawy dekomunizacyjnej. Ale nie wszędzie urzędnicy i mieszkańcy chcą dawne pomniki burzyć.
Los dwóch monumentalnych stalowych żołnierzy, którzy stoją w Łośniu - dzielnicy Dąbrowy Górniczej - wydaje się być przesądzony. Pomnik powstał w 1984 roku. Został ufundowany przez ówczesną Hutę Katowice, a miał upamiętniać żołnierzy Armii Czerwonej, która wyzwalała te tereny. Ponad 20 lat później zmieniono tablicę przed pomnikiem i od tego czasu jest on poświęcony wszystkim, którzy walczyli o wyzwolenie Dąbrowy Górniczej. Ale kiedy śląski wojewoda poprosił samorządy o listę pomników z czasów komunizmu, monument z Łośnia został tam wpisany.
Nie ma za to na takiej liście pomnika poświęconego Bohaterom Czerwonych Sztandarów. Monument stoi w samym centrum Dąbrowy Górniczej. Odsłonięto go na początku lat 70.
Nie jest to pomnik komunistyczny. Ma on bowiem upamiętniać m.in. robotników Zagłębia, którzy walczyli o te ziemie i byli za to represjonowani przez władze carskie i zsyłani na Sybir - wyjaśnia Bartosz Matylewicz z urzędu miejskiego w Dąbrowie Górniczej.
Co ciekawe - pomnik już raz próbowano zburzyć. Na początku lat 90. ubiegłego wieku wywiercono już nawet otwory, w których miał być umieszczony materiał wybuchowy potrzebny do rozsadzenia ogromnych figur. Wówczas zaprotestowali mieszkańcy, głównie młodzi. Pomnik pomalowano kolorowymi farbami, pojawiły się na nim emblematy i symbole nawiązujące do czasów kontrkultury oraz napis, że monument poświęcony jest m.in. Jimiemu Hendrixowi. Dzięki tej zdecydowanej postawie pomnik przetrwał. Napisy z czasów protestu już zniknęły, ale za to na pamiątkę tamtych dni tuż obok stanęła ławeczka z podobizną... Jimiego Hendrixa.
Z kolei w historię Tychów wpisana jest tzw. Żyrafa. Pomnik zyskał taką potoczną nazwę, bo kształtem przypomina zwierzę z długą szyją. Ale to także pomnik z czasów komunizmu. Odsłonięto go z okazji 30-lecia PRL-u. Oficjalnie to Pomnik Walki i Pracy, ale mało kto wie, że taka nazwa w ogóle istnieje. Za to jeśli w Tychach zapytać mieszkańców o Żyrafę, to wszyscy wskażą miejsce, gdzie ten pomnik stoi. W mediach społecznościowych mieszkańcy Tychów jednoznacznie stwierdzają, że pomnika nie należy likwidować, bo choć pochodzi z epoki PRL-u, stał się jednym z symboli miasta i wpisał się w jego współczesną historię.
Z kolei w Zabrzu niepewny był los pomnika Wincentego Pstrowskiego - górnika, który stał się symbolem socjalistycznego współzawodnictwa pracy. Dla Zabrza ten pomnik to prawdziwa ikona. Lokalne władze znalazły rozwiązanie, które może go uratować. Grunt, na którym stoi monument postanowiono przekazać muzeum. Dzięki temu staje się on obiektem muzealnym, a postać górnika - po dodaniu jeszcze nowych elementów - postanowiono poświęcić Braci Górniczej, bo związki Zabrza z górnictwem są niepodważalne.
Zgodnie z przepisami pomniki komunistyczne powinny zniknąć do końca marca. Tam, gdzie samorządy tego nie zrobią, decyzję podejmie wojewoda. Ale wcześniej będzie się jeszcze konsultował z Instytutem Pamięci Narodowej.
(az)