Można być prezydentem, ale i chamem - ten cytat ministra Radosława Sikorskiego zamieszczony dziś w „Dzienniku” ma pokazywać, jak głęboki jest konflikt między najważniejszymi osobami w państwie. Nawet w tak strategicznej dla Polski sprawie jak tarcza antyrakietowa. Gazeta ujawnia dziś, co działo się za zamkniętymi drzwiami podczas spotkania prezydenta z szefem MSZ.
Jak pisze "Dziennik", 4 lipca w szklanym, dźwiękoszczelnym pokoju w Pałacu Prezydenckim odbyła się rozmowa między prezydentem Lechem Kaczyńskim a Radosławem Sikorskim. To tylko dziennikarska rekonstrukcja ostatnich wydarzeń, nie skomponowana raczej na podstawie rozmów z głównymi bohaterami, a ludźmi z ich otoczenia.
Obrazuje jednak to, co w stosunkach między małym a dużym pałacem trwa od kilku miesięcy, jeśli idzie o sprawy międzynarodowe. Opisuje też cechy charakterologiczne najważniejszych polityków - prezydenta nieznoszącego ministra spraw zagranicznych, czy tego drugiego z dużą rezerwą traktującego Annę Fotygę. Przykład? Tuż przed wejściem na jedno ze spotkań premiera i prezydenta miało dojść do ostrej wymiany zdań między Sikorskim a prezydencką minister. Szef dyplomacji wypalił Można być prezydentem, ale można być też chamem. Fotyga odeszła bez słowa.
Jest jednak coś, co bardziej niepokoi - brak zaufania prezydenta do Sikorskiego. Podczas niedawnej rozmowy z Lechem Kaczyńskim, w której uczestniczył reporter RMF FM, prezydent nie krył, że w sprawach międzynarodowych jako tako jest w stanie wierzyć Tuskowi. Sikorskiemu nie.
Wojna między prezydentem a Radosławem Sikorskim trwa od czasu, kiedy Sikorski był jeszcze szefem MON w PiS-owskim rządzie. Prezydent oskarżał wtedy Sikorskiego, że staje w obronie starych, peerelowskich generałów - głównie, że broni generała Dukaczewskiego, szefa znienawidzonych przez PiS Wojskowych Służb Informacyjnych.
Sikorski przez ten konflikt z prezydentem musiał opuścić resort obrony. Śmiertelnym wrogiem stał się kilka tygodni później, przed wyborami, gdy porzucił PiS i wybrał PO. To wtedy dał upust wrogości do braci Kaczyńskich mówiąc o „dorżnięciu pisowskiej watahy”.
Konflikt stanął na ostrzu noża, gdy przed zaprzysiężeniem gabinetu Donalda Tuska, prezydent wypalił, że Sikorski nie może zostać szefem MSZ, ponieważ ma na jego temat kompromitującą wiedzę. Chodziło o domysły Kaczyńskiego, że Sikorski mógł mieć kontakty z brytyjskim wywiadem. Na to wszystko nakłada się problem z charakterami obu panów – są nadambitni, zawistni i co najważniejsze pamiętliwi. Obaj nie znoszą też krytyki. Stąd ich oceny o sobie „wyniosły”, „nadęty”, „buc”, „cham”.