Śmigłowiec proponowany polskiej armii przez Airbus Helicopters przechodzi do etapu testów - poinformował prezydent Bronisław Komorowski. Pod uwagę brane były również maszyny produkowane przez PZL Mielec i PZL Świdnik.
Airbus H225M (dawniej EC725) był największą z trzech maszyn proponowanych polskiemu wojsku. Firma Airbus Helicopters jako jedyna z biorących udział w przetargu nie ma swojego zakładu w Polsce, deklaruje jednak, że może uruchomić w naszym kraju linie montażowe silników i całych płatowców - polskie zakłady miałyby produkować także na eksport.
W trwającej procedurze pozyskania śmigłowców wielozadaniowych dla Sił Zbrojnych RP ministerstwo obrony narodowej dokonało oceny formalnej i merytorycznej złożonych ofert dostawy, natomiast ministerstwo gospodarki dokonało oceny ofert offsetowych złożonych w tym postępowaniu. Oferty złożone przez WSK PZL Świdnik S.A oraz konsorcjum Sikorsky International Operations Incorporation, Sikorsky Aircraft Corporations, wraz z Polskimi Zakładami Lotniczymi Sp. z o. o. z Mielca nie spełniły wymogów formalnych i wymagań technicznych dotyczących m.in. terminu dostaw, wyposażenia śmigłowców w systemy walki, ustanowienia zdolności do serwisowania w WZL-1 Łódź - poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej.
Wiceszef MON Czesław Mroczek wyjaśnił, że decyzja o przejściu Airbusa do testów w praktyce oznacza zwycięstwo tej firmy. Wydaje się mało prawdopodobne, by śmigłowiec nie przeszedł testów - przyznał. Dodał, że maszyna francuskiego koncernu spełniła 71 ze 105 kryteriów offsetowych.
Wartość zamówienie na 50 śmigłowców to ok. 13 mld zł. Chodzi o 34 maszyny w wersjach specjalistycznych - zwalczania okrętów podwodnych, dla wojsk specjalnych, ratownictwa medycznego - oraz 16 maszyn w odmianie transportowej.
Francuscy komentatorzy podkreślają, że polskie zamówienie będzie ogromnym zastrzykiem finansowym dla Airbus Helicopters. Warto zauważyć, że ostatnio spadła liczba sprzedawanych przez tego producenta śmigłowców.
Nadsekwańskie media sugerują, że decyzja polskich władz była polityczna. Już wcześniej komentatorzy podkreślali, że Warszawa w pewnym sensie szantażowała prezydenta Hollande'a sugerując, że jeśli Francja dostarczy okręty Mistral Rosji, to może stracić dużo więcej w przetargu na helikoptery dla Polaków.
W ubiegłym roku - zaledwie dzień po polskiej decyzji o przedłużeniu terminu składania ofert w ramach tego przetargu na wniosek konkurentów Airbusa - prezydent Francji ogłosił, że bezterminowo zawiesza dostarczenie Mistrali Rosji. Cześć paryskich komentatorów wyraziła wtedy przypuszczenie, że obie decyzje mogą mieć ze sobą ścisły związek - Hollande’a mogła bardzo zaniepokoić perspektywa ewentualnej porażki firmy Airbus Helicopters.
Prezes PZL Świdnik Krzysztof Krystowski podkreślił w rozmowie z RMF FM, że jest rozczarowany wynikami przetargu i będzie się odwoływał. Przypomniał, że chciał stworzyć dwa, a docelowo nawet sześć tysięcy miejsc pracy. Na pewno będziemy analizowali przyczyny, dlaczego taka decyzja została podjęta. Będziemy dążyli do tego, żeby je głębiej zrozumieć i bronić naszych praw - tłumaczył.
Przeczytaj oświadczenie PZL Świdnik
Konsorcjum Sikorsky i PZL Mielec jest niezwykle zawiedzione, że MON nie wybrało naszej oferty - napisano w oświadczeniu firmy. Koncern zadeklarował, że jest wciąż gotowy "dotrzymać swoich wyraźnych zobowiązań wobec Ministerstwa Obrony Narodowej, rządu polskiego, polskiego przemysłu zbrojeniowego i polskich obywateli".
Ambasador przekonuje, że teraz - jeżeli to zamówienie oczywiście dojdzie do skutku - Francuzi będą szerzej inwestować polski sektor zbrojeniowy. Chodzi nie tylko o zakłady lotnicze w Łodzi, gdzie mają być serwisowane zamówione śmigłowce, ale inwestycje i w pozostałe zakłady. Poza tym Francuzi zapowiadają przeniesienie części sprzętu do Polski. Teraz na 7 tygodni jadą do nas czołgi Leclerc. Paryż jest teraz jednak gotów wydłużyć ich stacjonowanie.
Zobacz specyfikację śmigłowca Airbus H225M
Wtorek był dniem podjęcia jeszcze jednej ważnej decyzji dla polskiego wojska. Rada Ministrów przyjęła rekomendację szefa MON Tomasza Siemoniaka, by udzielić rządowi USA zamówienia na dostawę zestawów Patriot, i upoważniła ministra do wynegocjowania oraz zawarcia w imieniu rządu RP umowy międzyrządowej. Kilka miesięcy temu postanowiliśmy, by z postępowania komercyjnego przejść na umowę rząd z rządem - powiedział dziennikarzom wiceminister obrony Czesław Mroczek, co - jak dodał - "znacząco wzbogaciło te oferty".
W ramach programu "Wisła" Polska zamierza kupić osiem baterii zestawów obrony powietrznej średniego zasięgu. Każda bateria ma zawierać dwie jednostki ogniowe, każda z trzech wyrzutni. Zestawy mają zawierać rakiety GEM-T i PAC-3 MSE, ich dokładnej liczby MON nie ujawnia. Według MON jednym z ważnym kryteriów - spełnionym przez obu oferentów (amerykański Raytheon oraz francuskie konsorcjum Eurosam)- była zdolność do zwalczania rakiet Iskander.
To ukłon w stronę Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej - tak o decyzjach rządu ws. uzbrojenia dla polskiej armii mówi ekspert wojskowy Andrzej Kiński. Jego zdaniem w przypadku rakiet zdecydowaliśmy się na najnowocześniejszy i najbardziej skuteczny sprzęt. Jest też prawdopodobne, że uzyskamy go w preferencyjnej cenie. Z kolei na wyborze śmigłowców mogła zdaniem eksperta zaważyć ich ładowność. Śmigłowce Blackhawk mogą zabrać 12-16 żołnierzy na pokład z wyposażeniem, a śmigłowiec Caracal - ponad 20 - tłumaczy Kiński.
(mn)