"Praca za ziemię, ziemia za pracę" - taką nową taktykę zaproponowała dzisiaj Polska podczas kolejnej rundy rokowań z Unią Europejską w Brukseli. To wyraźne usztywnienie stanowiska naszych władz w stosunku do deklaracji zawartych w niedawnym liście do UE, w którym podkreślaliśmy wolę szybkiego pójścia na kompromis.
Jan Truszczyński, główny polski negocjator z Unią Europejską zapewnia, że takie stanowisko Polski nie jest szantażem wobec naszych unijnych partnerów. Z nieoficjalnych informacji wynika coś innego: polscy negocjatorzy uzależnili dziś ostateczną zgodę rządu na restrykcje związane z pracą Polaków w krajach „15” od zgody UE na dwunastoletnią ochronę ziemi rolnej przed zakupem przez cudzoziemców. Trudno jednak będzie zyskać aprobatę Brukseli dla tych żądań, gdyż wiele krajów Unii jest gotowych przyznać nam jedynie dziesięcioletni okres ochronny. Na 12 lat nie chcą się zgodzić szczególnie Francja i Holandia.
Zmiana taktyki może oznaczać, że zamiast zapowiadanego przyspieszenia rokowań z UE, będzie spowolnienie negocjacji. Niektórzy dyplomaci Unii sugerują, że nowe posunięcie polskiego rządu obliczone jest jedynie na poklask opinii publicznej w kraju. Takie decyzje mogą jednak zirytować Brukselę, gdyż rząd zgodził się już wcześniej na restrykcje w sprawie pracy i przesłał nawet w tej sprawie stosowny list. Przypomnijmy: Polska zamyka dziś 19 rozdział negocjacyjny (na 29), co plasuje nasz kraj na ostatnim miejscu pierwszej dziesiątki krajów kandydujących, które chcą dostać się do Unii w 2004 roku.
16:25