W 68. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę Lech Kaczyński po raz pierwszy jako prezydent był w Rosji. W Lesie Katyńskim mówił o przyszłości, ale podkreślał, że musi być ona budowana na prawdzie.
To była pierwsza i bardzo nietypowa wizyta polskiego prezydenta w Rosji. Nie było żadnych rozmów międzypaństwowych. Rosyjskie media natychmiast podniosły wrzawę, że nie posłuży ona poprawie i tak kiepskich stosunków między państwami.
Termin jest bardzo ważny. To jest bardziej pielgrzymka niż wizyta, bo wizyta ma trochę inne parametry - mówił RMF FM ambasador RP w Rosji Jerzy Bahr. Rosję reprezentował przyjaciel Putina, były oficer KGB Gieorgij Połtawczenko i gubernator smoleński Wiktor Masłow. Zabrał głos i powtórzył to, co w Rosjanie w Katyniu mówią od lat: Dla dobra przyszłości naszych dzieci i wnuków, nie powinniśmy wciąż, z roku na rok, z dziesięciolecia na dziesięciolecie rozkopywać mogił przeszłości.
Kaczyński zgodził się z tą tezą, ale pod pewnym warunkiem: Na przeszłość należy spojrzeć spokojnie, z rozwagą, ale z szacunkiem dla prawdy. Z ust polskiego prezydenta padły też bardzo ważne słowa, że prawda o zbrodni katyńskiej nie obciąża narodu rosyjskiego ani obecnych władz tego kraju.
Na uroczystości Kancelaria Prezydenta zaprosiła Władimira Putina. List wysłano jednak dwa tygodnie temu i dlatego rosyjski prezydent odmówił, zasłaniając się nawałem obowiązków.