"Chcemy pokazać Orbanowi żółtą kartkę i powiedzieć, że przejrzeliśmy jego grę” – w ten sposób polscy dyplomaci potwierdzają informacje brukselskiej korespondentki RMF FM, że to na wniosek naszego kraju w środę ambasadorowie krajów Unii Europejskiej zajmą się sprawą węgierskiej prezydencji. Chodzi o kontrowersyjne wizyty premiera Viktora Orbana w Kijowie, Moskwie i Pekinie.

Dyplomaci podkreślają, ze chodzi o wysłanie jasnego sygnału, że Orban nie reprezentuje Unii ani państw członkowskich. Kontrowersyjne wyprawy Orbana mogą mieć negatywne konsekwencje i wywołać  zamieszanie na arenie międzynarodowej - ocenił w rozmowie z RMF FM jeden z polskich dyplomatów.

Według rozmówcy brukselskiej korespondentki RMF FM podczas jutrzejszej dyskusji jasno ma wybrzmieć, że "nie ma planu pokojowego Orbana - istnieje tylko wojenny projekt Putina".

Raczej nie jest możliwe skrócenie węgierskiej prezydencji i przekazanie jej Polsce, o czym spekulują niektóre media.

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, odpowiedzialny za relacje UE z krajami trzecimi na szczeblu szefów państw i rządów, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, reprezentujący wspólnotę na poziomie ministrów, oświadczyli, że Orban nie ma mandatu do reprezentowania Unii na zewnątrz. Według rzecznika Komisji Europejskiej Erica Mamera Budapeszt nie poinformował Brukseli o planowanych wizytach szefa węgierskiego rządu.

Seria wizyt węgierskiego premiera

Węgierska prezydencja rozpoczęła się 1 lipca i potrwa do końca roku. 1 stycznia 2025 roku od Węgier przewodnictwo w Radzie UE przejmie Polska.

Premier Węgier Viktor Orban wybrał się niedawno w dyplomatyczne tourne.

2 lipca odwiedził Kijów. W piątek, 5 lipca, był w Moskwie, a 8 lipca, w poniedziałek, udał się z wizytą do Chin, gdzie m.in. spotkał się z prezydentem Xi Jinpingiem. Obaj politycy mieli rozmawiać o tym, jak zakończyć wojnę w Ukrainie.

Główny zainteresowany udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikowi "Bild". Tłumaczył w nim powody swojej "misji pokojowej".

Miałem okazję rozmawiać zarówno z prezydentem Ukrainy, jak i Rosji. I wierzcie mi, następne dwa lub trzy miesiące będą o wiele bardziej brutalne, niż nam się wydaje - ostrzegł Orban. Dlatego "teraz jest właściwy czas", aby przejść "od polityki wojny do polityki pokoju" - podkreślił.

Orban jest pewien, że "nie ma rozwiązania tego konfliktu na froncie". Jego przesłanie do Moskwy i Kijowa brzmi: "Ludzie, my, świat chcemy pokoju. Przestańcie się zabijać, zacznijmy negocjacje".

Opracowanie: