Skandal z udziałem czołowych polityków Platformy Obywatelskiej przeradza się w pojedynek premiera z prezydentem. Pole sporu: przyszła sejmowa komisja śledcza w sprawie afery hazardowej. Lech Kaczyński chce jej powołania. Premier uważa, że to próba upolitycznienia całego zamieszania.
Lech Kaczyński zażądał sejmowego śledztwa w sprawie skandalu z udziałem czołowych polityków Platformy na spotkaniu z Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim. Rozmowa w Belwederze była krótka i prawdopodobnie burzliwa. Po pół godzinie premier i marszałek Bronisław Komorowski opuścili Belweder. Na spotkaniu z dziennikarzami zarzucili prezydentowi upolitycznienie afery hazardowej.
Rozmowy w Belwederze nie wniosły niczego nowego - twierdził Donald Tusk. Podczas spotkania nie zaprezentowano żadnych nowych informacji, żadnych nowych dokumentów. Co więcej, Lech Kaczyński nie zaprosił do Belwederu nawet szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego - podkreślał premier po wyjściu od prezydenta.
Premier szybko opuścił spotkanie, bo uznał, że prezydent - i nie krył tego w rozmowie z dziennikarzami - zwołał je, by w ten sposób rozpocząć kampanię prezydencką. To, co jest moim zdaniem bulwersujące, to taka próba zrobienia z tej sprawy kwestii politycznego pojedynku - mówił Tusk. Polityczną rozgrywką według Tuska byłaby także sejmowa komisja śledcza, której powołania chce Lech Kaczyński. To element kampanii wyborczej - sugeruje Tusk.
Jeśli nie w tej sprawie, to w jakiej, jeśli nie teraz, to kiedy. Zawsze są jakieś wybory i wydarzenia polityczne - odpowiada Władysław Stasiak. W różnych sprawach powoływano komisje śledcze, jeśli nie w takiej sprawie, to pytam: w jakiej sprawie warto byłoby powołać komisję śledczą?
Szef kancelarii Lecha Kaczyńskiego podczas spotkania z dziennikarzami kilka razy podkreślał, że komisja śledcza to jedyne wyjście, bo chodzi o finanse państwa. A po drugie - jak zaznaczył - prokuratorskie śledztwa stają pod znakiem zapytania po tym, jak wczoraj minister Czuma przesądził, że nie widzi żadnego przestępstwa.
Chcą zamieść sprawę pod dywan - mówi szef kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Stąd zarzuty Platformy Obywatelskiej o upolitycznienie tej sprawy i ucieczka premiera ze spotkania. Albo chcemy wyjaśnienia sprawy, albo chcemy wyśmiania i zepchnięcia na boczny tor - stwierdza Stasiak.
Walka idzie więc o to, jak długo afera hazardowa będzie tematem numer jeden. Im dłużej - a komisja śledcza temu posłuży - będzie tracił Tusk. Dlatego też premier mówi "nie" takiemu rozwiązaniu i zasłania się działaniami prokuratury i CBA.
Na zaproszenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Belwederu, oprócz premiera, przybyli marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. W spotkaniu uczestniczyli też wicemarszałkowie Sejmu - Krzysztof Putra (PiS) i Jerzy Szmajdziński (Lewica) oraz Senatu - Zbigniew Romaszewski (PiS), a także szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło.