Burdy podczas warszawskiego Marszu Niepodległości wywołały lawinę politycznych komentarzy. "Mamy się czego wstydzić" - stwierdził szef BBN Stanisław Koziej, odnosząc się do zajść przed ambasadą Rosji. "Przykre, że ta brunatna hołota znowu zepsuła takie piękne święto" - napisał poseł Paweł Olszewski z Platformy Obywatelskiej.
Dużo komentarzy sprowokowały zniszczenia dokonane przez uczestników Marszu. Chodzi m.in. o wywołanie pożaru na terenie ambasady Rosji i podpalenie tęczy na Placu Zbawiciela. "Część uczestników marszu niszczy wszystko to, co spotka na swojej drodze i czego nie rozumie. Organizatorzy ewidentnie nad tym nie panują" - stwierdził na Twitterze poseł Ryszard Kalisz. "Uważam, że część spalonej tęczy powinna pozostać nieodbudowana, aby była powodem do wstydu dla wszystkich organizatorów Marszu" - dodał. "Pokolenie IPN na ulicach Warszawy pokazuje, co potrafi" - ocenił jego były partyjny kolega Leszek Miller.
Niektórzy politycy sugerowali, że dzisiejsze wydarzenia mogą mieć konsekwencje polityczne. "Ranking ministrów do wymiany zmienił lidera. Chyba że o to właśnie chodziło..." - napisał były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. "Po dzisiejszych wydarzeniach minister Sienkiewicz na ochotnika zgłosił się do rekonstrukcji rządu" - stwierdził Krzysztof Gawkowski z SLD. Przedstawiciele innych opcji nie przebierali w słowach, oceniając sytuację w stolicy. "Chorzy ludzie! Chorzy!" - ocenił zadymiarz Krzysztof Kosiński z PSL. "Kaczyński doprowadził do tego że patriota dziś to kibol!" - grzmiał Janusz Palikot. "Każdy kto wyrwał kostkę brukową powinien w ramach prac społecznych ułożyć cały chodnik. Tylko taki może być pożytek z tych "pseudo-polaków" - sugerował Łukasz Naczas. "Albo państwo sobie na radzi z paroma bandytami,albo ktoś celowo pozwala na ten gorszący spektakl. Gdzie jest monopolista?" - pytał Marek Migalski. "Ja tych narodowców nawet rozumiem. Żeby kraj podnieść z ruin to trza go wpierw spalić. To logiczne jest" - dodał ironicznie.