Taśma z nagraniem apelu Polaka, proszącego pakistański rząd o spełnienie żądań porywaczy, umacnia hipotezę, że w uprowadzeniu inżyniera w Pakistanie mogli mieć udział nasi rodacy lub osoby, które długo mieszkały w naszym kraju - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Film od kilku dni jest w ABW, która próbuje zweryfikować jego autentyczność.
Szokujące przypuszczenia, że w porwaniu mogli brać udział Polacy, pojawiły się po analizie taśmy. Po pierwsze, na taki przebieg zdarzeń wskazuje fakt, że apel został nagrany w języku polskim. Zdaniem śledczych, w gronie porywaczy musiała być osoba, która kontrolowała to, co mówi uprowadzony pracownik Geofizyki. Po drugie, podczas analizy nagrania przy pomocy specjalistycznej aparatury w tle miały pojawiać się podpowiedzi po polsku kierowane przez jednego lub kilku porywaczy.
Na razie nie wiadomo jednak, czy te osoby to nasi rodacy czy może Afgańczycy lub Pakistańczycy, którzy długo mieszkali w naszym kraju.
Fakt udziału polskojęzycznych osób w porwaniu może pomóc w bezpośrednim dotarciu do osób odpowiedzialnych za porwanie – przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Romanem Osicą jeden z funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na razie ABW jeszcze próbuje ustalić, czy nagrany głos należy rzeczywiście do porwanego inżyniera - porównując je z wcześniejszymi nagraniami głosu Polaka.
Podstawą uwolnienia Polaka jest dotarcie bezpośrednio do porywaczy. Rząd pakistański ma zupełnie inne priorytety niż nasz, któremu zależy tylko na uwolnieniu naszego rodaka – twierdzi jeden z agentów, który pełniąc misję w Afganistanie, wielokrotnie zdobywał informacje o działaniach terrorystów. Takie dotarcie jest z kolei możliwe, kiedy służby mają swoich ludzi osiadłych w strukturach lokalnej władzy. To za ich pośrednictwem ustala się, kto dokładnie porwał naszego człowieka.
Potem następuje kontakt i przedstawienie naszej własnej propozycji. Zwykle są to pieniądze. Talibowie potrzebują przecież pieniędzy na działanie swoich organizacji. Negocjacje zaczyna się zwykle od miliona, dwóch milionów dolarów. Problem w tym, że po reformie służb wojskowych, wielu ludzi działających na terenie Iraku i Afganistanu, zostało negatywnie zweryfikowanych i odesłanych do Polski.
Pozostaje nadzieja, że jeszcze ktoś pozostał, kto potrafi zdobyć informacje kim dokładnie są porywacze i gdzie ich szukać. Sprawa jest pilna, a talibowie zdeterminowani – podkreślają rozmówcy naszego reportera. Świadczyć ma o tym fakt, że porywacze zabili trzech towarzyszy Polaka.
Polski inżynier pracujący dla firmy Geofizyka Kraków został uprowadzony przez uzbrojonych napastników 28 września, ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu. Napastnicy zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków: kierowców i ochroniarza. Instytut prowadził tam prace na zlecenie jednej z państwowych pakistańskich firm, która zajmuje się poszukiwaniem gazu ziemnego.
Według wstępnych ustaleń uprowadzony Polak mógł zostać przewieziony na tereny plemienne w rejonie Kohat, około 25 kilometrów od obozu, w którym pracowali polscy specjaliści. Do jego porwania przyznali się w pakistańscy talibowie. Za jego uwolnienie zażądali wypuszczenia zza krat islamskich ekstremistów, więzionych w Bajurze, Swacie i Darra.