W miejscowości Kruklanki pod Giżyckiem (warmińsko-mazurskie) piorun uderzył w bramkę na boisku, w czasie, gdy 11- i 12-letni chłopcy rozgrywali mecz piłkarski. Chłopiec stojący w bramce został ogłuszony, ale nic poważnego mu się nie stało - powiedział trener drużyny.
Do nietypowego zdarzenia doszło w piątek w miejscowości Kruklanki na Mazurach na boisku sportowym w pobliżu szkoły. Nie było burzy, po niebie przeciągały się chmury, ale padały tylko pojedyncze krople deszczu. Ponieważ była druga połowa meczu i do końca brakowało 10 minut, postanowiliśmy grać spotkanie jak długo się da - powiedział trener jednej z drużyn uczestniczących w meczu Jacenty Makałus.
Mecz 11- i 12-letnich chłopców rozgrywano w obecności rodziców, na miejscu byli obecni także strażacy z miejscowej OSP. Nagle rozległ się straszny huk. Ogromny. Po chwili zorientowaliśmy się, że to było uderzenie pioruna - powiedział Makałus i dodał, że huk oszołomił stojącego w bramce chłopca, Szymona. Dziecko na chwilkę straciło słuch. Natychmiast zaopiekowali się nim strażacy ochotnicy, którzy wezwali karetkę. Na miejsce przyszła też mama chłopca.
Po chwili chłopiec odzyskał kontakt. Był bardzo wystraszony, ale nic mu się nie stało. Ratownicy zbadali go i nie zabrali do szpitala. Chłopiec z mamą poszedł do domu. Wszystko z Szymonem jest w porządku, strażacy jeszcze wczoraj się kontaktowali z jego mamą. Całe szczęście, że nic poważnego się nie stało - powiedział Makałus. Trener przyznał, że piorun uderzył w aluminiowy element bramki piłkarskiej. Gdy po zdarzeniu przesunięto bramkę odsłoniło się miejsce z wypaloną trawą i niewielkim wgłębieniem w ziemi.
Wójt gminy Kruklanki, w której doszło do zdarzenia. powiedział, że przed rokiem piorun uderzył w wieżę przy urzędzie gminy, co spowodowało przepalenie urządzeń elektronicznych. Wówczas także nie było jeszcze burzy, piorun strzelił, zanim się zaczęła burza - powiedział wójt Bartłomiej Kłoczko.