Zakończyła się jedna z najdłuższych akcji gaśniczych w historii białostockiej straży pożarnej. Udało się ugasić trwający osiem dni pożar sprasowanych śmieci zmagazynowanych w Studziankach koło Białegostoku. Płonącą hałdę zasypano warstwą żwiru, która stłumiła ogień i dym. Przyczyna pożaru nadal nie jest znana.
Strażacy wczoraj od rana zasypywali hałdę. W sumie wysypano kilka tysięcy ton żwiru - jego warstwa miała od kilkudziesięciu centymetrów, do nawet dwóch metrów grubości. Przewidywano, że akcja potrwa do niedzieli, okazało się jednak, że całą płonącą hałdę udało się zasypać wcześniej.
Wstępny koszt akcji gaśniczej szacowany jest na około ćwierć miliona złotych. Brało niej udział pół tysiąca strażaków, zużyli ponad milion litrów wody. Szacujemy, że każdy dzień akcji kosztował od 25 do 40 tys. złotych - mówi Paweł Ostrowski z białostockiej straży.
Dziś rano teren przekazano jego zarządcy, do niego będzie należało uprzątnięcie składowiska. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, ile stracił przez pożar, zaraz po wybuchu ognia podawał, że straty mogą iść nawet w miliony złotych.
Niebawem zacznie się także szacowanie strat w środowisku. Inspekcja Ochrony Środowiska zamierza dokładnie przebadać glebę, wodę i powietrze. Nie ograniczymy się tylko do terenu składowiska - zapewnia Grażyna Żyła-Pietkiewicz, szefowa Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku. W tej chwili tworzymy mapę miejsc wokół tego terenu, które będziemy sprawdzali. Badania zaczną się w poniedziałek, ich wyniki powinniśmy poznać pod koniec przyszłego tygodnia.
Pole magazynowe, gdzie doszło do pożaru, znajduje się na terenie będącego w budowie Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami, które buduje spółka Czyścioch z Białegostoku. Inwestycja miała być gotowa do końca 2011 r., ale nie jest jeszcze ukończona. Jej przewidywana wydajność, to 170 tys. ton odpadów rocznie.
Przyczyna pożaru nie jest znana. Prezes firmy Czyścioch Maciej Potentas, uważa, że doszło do umyślnego podpalenia. W poniedziałek złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Gromadzone przez kilka miesięcy, sprasowane ok. 20 tys. ton odpadów, miało posłużyć w kwietniu do rozruchu linii technologicznych. Gdy wybuchł pożar, składowisko miało ok. pół hektara powierzchni i 10 metrów wysokości.