Wojsko zakończyło poszukiwania drona, który 26 sierpnia wleciał nad część województwa lubelskiego z Ukrainy - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Nie znaleziono żadnych śladów tego niezidentyfikowanego dotąd obiektu latającego.

Przeszukiwania terenu zostały zakończone w środę wieczorem. Nie został odnaleziony żaden obiekt. W najbliższym czasie wydamy oświadczenie - zapowiedziała  zastępca rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) mjr Ewa Złotnicka.

Wojskowi codziennie, przez 10 dni przeczesywali obszar położony w okolicach Tomaszowa Lubelskiego i Zamościa. Żołnierze z 19 Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej i z 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, wspomagani przez pododdziały konne i bezzałogowy statek powietrzny, przeszukali ponad 200 kilometrów kwadratowych.

Obszar przeszukano również za pomocą wojskowych śmigłowców. Wsparcia żołnierzom udzielili też myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego.

Przypomnijmy, że obiekt, najprawdopodobniej rosyjski dron Shahed - wleciał do Polski w trakcie zmasowanego ataku na Ukrainę. Przebywał w naszej przestrzeni powietrznej 33 minuty, po czym zniknął z radarów.

Wojsko nie wyklucza, że obiekt mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.

Pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę

Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. 

W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainą, ale opuszczały ją, nie spadając na terytorium Polski.

Opracowanie: