Trzy z czterech pielęgniarek okupujących od ubiegłego wtorku Kancelarię Premiera, rozpoczęły głodówkę. Nie głoduje Dorota Gardias - przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Jest chora - ma cukrzycę.
Do głodówki w budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie przystąpiła z powodów zdrowotnych Dorota Gardias. Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych ma bowiem cukrzycę.
To desperacki krok - przyznaje w rozmowie z RMF FM jedna z głodujących Iwona Borchulska. Rozpoczęłyśmy głodówkę, ponieważ ze strony rządu nie ma właściwie żadnej inicjatywy rozwiązania problemu - powiedziała Borchulska.
Pielęgniarki skarżą się, że dopiero w niedzielę w nocy dostały śpiwory i karimaty. Do tej pory przykrywały się gazetami. Uskarżają się też na to, jak są traktowane.
W nocy przychodzą po 2-3 osoby, które niby chcą z nami mediować. Budzą nas, rozmowy są prowadzone. Nie wiem, co to są za ludzie. Podają się za inspektorów społecznych. Pytałam o wizytówkę, gdzie są zarejestrowani. Mówią, że są doradcami premiera - mówi RMF FM Dorota Gardias.
Na znak solidarności głodówkę rozpocznie dziś też część pielęgniarek, protestujących przed budynkiem kancelarii premiera. Zaraz zostanie zorganizowany namiot. Są chętni, którzy chcą głodować. Jest ich sporo. W takiej sytuacji będziemy musieli regulować strajk - twierdzi jedna z pielęgniarek. Ta regulacja ma polegać na tym, że co dwie godziny do protestu głodowego będą przystępować nowe pielęgniarki.
To reakcja na głodówkę w kancelarii, ale również na informacje ze środka o tym, że przebywające w kancelarii są odcięte od wszelkich wiadomości z zewnątrz – od prasy, radia. Dodajmy, że protestującym w kancelarii pielęgniarkom wmawiane jest, iż przed budynkiem żadnego protestu nie ma.
W poniedziałek premier Jarosław Kaczyński w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" spotkał się z przedstawicielkami "Solidarności". Na spotkaniu, odnosząc się do pielęgniarek okupujących jego siedzibę, powiedział, że trzeba będzie zawiadomić o przestępstwie prokuraturę.
Nie ma w tej chwili zawiadomienia o przestępstwie, ale to przestępstwo jest. Funkcjonariusz publiczny ma obowiązek zawiadomienia o przestępstwie, o którym wie. My będziemy musieli zawiadomić o tym przestępstwie - mówił Jarosław Kaczyński.
Premier nie udzielił odpowiedzi na pytanie, czy pielęgniarki zostaną siłą wyprowadzone z kancelarii. Tak naprawdę jest to wielka akcja obrony interesów tych, którzy się dziś czują zagrożeni, tego wszystkiego, co było złe w III Rzeczypospolitej - powiedział.
Pytany o możliwość rozmów z pielęgniarkami Jarosław Kaczyński powtórzył po raz kolejny, że można rozmawiać, gdy opuszczą one budynek kancelarii.