Dramat pięciorga dzieci w Łódzkiem. Zastępczy rodzice i ich 20-letnia córka znęcali się nad trzema dziewczynkami i dwójką chłopców. Dzieci były głodzone, miały też ograniczony kontakt z rówieśnikami. 59-latkowi i jego córce zarzucono pedofilię. Prokuratura przyznaje, że zebrane dowody są "porażające". Dla dobra dzieci śledczy nie podają nazwy miejscowości, gdzie doszło do tego dramatu.

Jak informuje reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka, dzieci są teraz w ośrodku opiekuńczym i zwyrodniali rodzice zastępczy nie mają do nich dostępu.

Tragedia maluchów trwała co najmniej pół roku, a dowody są porażające - mówi prokurator Krzysztof Kopania. Dochodziło do sytuacji, że opiekunowie bili dzieci po twarzy i plecach, pasem i pięściami, zatykali im usta, stosowali kary polegające m.in. na wielogodzinnym staniu na baczność. Dzieciom ograniczano dostęp do jedzenia i kontakt z rówieśnikami i używano wobec nich słów wulgarnych - relacjonował ustalenia śledczych Kopania. 

Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu złożonym przez pedagoga szkolnego, któremu niektóre z dzieci zdecydowały się opowiedzieć o swej sytuacji. Zawiadomienie złożyła także placówka do której, po odebraniu wszystkich dzieci rodzicom zastępczym, trafiła jedna z dziewcząt.

Wszystkie dzieci: dwie dziewczynki w wieku lat 10, jedna 8-letnia, a także dwaj chłopcy w wieku 11 i 13 lat były wielokrotnie molestowane seksualnie przez 59-latka.

Natomiast 54-latka, jego żona, zastraszała dzieci, że zostaną rozdzielone, gdy powiedzą komuś o tym, co działo się w domu. Dzieci miały także ograniczony dostęp do jedzenia i kontakt z rówieśnikami. Mogły bawić się tylko, gdy w domu był ktoś obcy.

Zarzuty w tej sprawie usłyszała także 20-letnia córka małżeństwa. Młodej kobiecie zarzucono znęcanie się nad dziećmi oraz pedofilię wobec 10-letniej dziewczynki.

Mężczyźnie i jego córce grozi kara do 12 lat więzienia, 54-letniej kobiecie - do 5 lat. Śledczy domagają się tymczasowego aresztu dla matki, ojcem i ich 20-letniej córki.

Podejrzane małżeństwo "zawodowo" było rodzicami zastępczymi od 2007 roku. Czwórka pokrzywdzonych dzieci trafiła do nich w 2009 roku; dwoje kolejnych - w 2012 r.  

Śledczy - dla dobra sprawy i pokrzywdzonych - nie ujawniają, która prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie; nie podają też nazwy miejscowości ani powiatu, na terenie którego doszło do tych dramatycznych wydarzeń.

(j.)