Bartłomiej Misiewicz, który został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji ma miesięcznie zarabiać 50 tys. zł - ustaliła "Rzeczpospolita". "To nie wszystko, bo poza służbowym samochodem może liczyć też na wysoką premię" - podkreśla dziennik. Przed południem do informacji medialnych odniósł się przedstawiciel PGZ.
Bartłomiej Misiewicz był rzecznikiem prasowym resortu obrony i szefem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza. W poniedziałek "Rzeczpospolita" ujawniła, że trafił do PGZ. We wtorek Misiewicz był już widziany w Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Na jaką premię może liczyć Misiewicz w nowej pracy. Jest ona równowartością rocznego wynagrodzenia, bo takie są zasady w spółkach strategicznych dla państwa, jeśli spełni się warunki postawione przez radę nadzorczą. Tu zapewne tak się stanie - wyjaśnia informator "Rzeczpospolitej".
"Co ważne, pełnomocników nie ogranicza nowa ustawa o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami, która weszła w życie we wrześniu 2016 r. Miała obniżyć horrendalnie wysokie wynagrodzenia i premie szefów spółek kontrolowanych przez państwo, takich jak KGHM, PKN Orlen czy PGNiG. Misiewicza obniżka nie dotyczy" - wyjaśnia dziennik.
Na doniesienia mediów błyskawicznie zareagował Bartłomiej Misiewicz. Na Twitterze umieścił wpis: "Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu".