Pół roku opóźnienia ma już proces Jakuba S. - założyciela Fundacji KidProtect.pl, oskarżonego o przywłaszczenie ponad 400 tysięcy złotych z konta organizacji. Jak dowiedział się nasz reporter Grzegorz Kwolek, dopiero na 3 listopada zaplanowane są mowy końcowe. Za opóźnienie odpowiedzialni są policjanci.
Policjanci potrzebowali aż pół roku na wejście do mieszkania Jakuba S. i sprawdzenie należącego do fundacji KidProtect.pl sprzętu, który miał się tam znajdować. Na początku lutego sąd okręgowy poprosił o to funkcjonariuszy z komendy na Mokotowie. Potem - jeszcze dwa razy ich upominał - w marcu i w sierpniu. Poskutkowała dopiero skarga do komendanta i zażądanie przez sąd wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec policjantów.
Nieoficjalnie policja przyznaje, że wie, kto zawinił i zostanie ukarany. Oficjalnie nasz reporter usłyszał, że postępowanie w tej sprawie ruszyło pierwszego września. Dopiero po jego zakończeniu stołeczna policja będzie mogła ujawnić szczegóły. Biuro spraw wewnętrznych ma zakończyć sprawę w ciągu miesiąca.
Sąd okręgowy zażądał ukarania policjantów z Mokotowa. Zgodnie z ustawą o policji - grozi im od nagany do wydalenia ze służby.
Początkowo podejrzanemu zarzucano niegospodarność i wyrządzenie szkody nie mniejszej niż 250 tys. zł. Na początku września ubiegłego roku prokuratura wydała postanowienie o zmianie zarzutów i ich zaostrzeniu - na przywłaszczenie "w stosunku do mienia znacznej wartości", za co grozi do 10 lat więzienia. Zarzut w akcie oskarżenia dotyczy przywłaszczenia kwoty 413 tys. 222 zł.
Oskarżony miał "wydatkować te pieniądze na cele niezwiązane z działalnością statutową fundacji, przeznaczając je na prywatne cele". Chodzi o odzież, artykuły elektroniczne, muzyczne, spożywcze, przemysłowe i medyczne oraz zakupy usług konsumpcyjnych, medycznych, turystycznych, internetowych i transportowych. Do zarzucanych czynów miało dojść pomiędzy majem 2009 r. a sierpniem 2012 r.