Przewaga formy nad treścią - tak komentuje zakończony wczoraj trzydniowy szczyt prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych dziennik "The Washington Post". Zdaniem gazety spotkanie obfitowało w oznaki przyjaźni Georga Busha i Władimira Putina. Trudno jednak wskazać na konkrety, co do których zdołaliby się porozumieć.
Co prawda prezydenci zadeklarowali poważne redukcje arsenałów nuklearnych obu krajów, nie zdołali jednak formalnie ustalić jak to zrobią. Putin chce traktatu a Bush uścisku ręki i zaufania. W sprawie tarczy antyrakietowej porozumieli się jedynie co do tego, że na razie porozumienia nie będzie. Dyskutowali o walce z terroryzmem, o zapobieganiu rozprzestrzenianiu się broni masowego rażenia, o przyszłości Afganistanu, o pokoju na Bliskim Wschodzie, wreszcie o stosunkach dwustronnych, w tym o gospodarczych – nie zakończyło się to jednak żadnymi konkretnymi propozycjami. Z braku przełomowych wiadomości, prezydenci ograniczyli się więc w podsumowaniu szczytu do podkreślenia jak bardzo zdołali się polubić, jak bardzo sobie ufają i jak zamierzają w przyszłości współpracować. Ta przyjaźń zapewne wkrótce zostanie wystawiona na próbę, kiedy tylko przyjdzie do działania w którejkolwiek z dyskutowanych spraw. Na razie jednak obaj prezydenci mogą mówić o sukcesie: Bush – bo zdobył zapewnienie Putina o poparciu wobec terroryzmu, Putin – bo nie ustąpił w sprawie układu ABM, a świat usłyszał deklarację Busha o redukcji ilości głowic. Czy to jednak przełom, na który wszyscy czekali? – czas pokaże.
Foto: Archiwum RMF
13:05