Dla jednych jest tą osobą, która rozpieszczała, dla drugich autorytetem, mimo że już dawno nie prowadzi przez życie za rękę. Dziś jest dzień, w którym możemy wyrazić mu swój szacunek i wdzięczność – Dzień Ojca. Zachęcamy Was do pisania i podzielenia się z nami swoimi wspomnieniami związanymi z tatą. Tak jak zrobili to Mateusz Kusznierewicz, Michał Kościuszko i Piotr Kupicha.
Mateusz Kusznierewicz, żeglarz sportowy: Mnie bardzo ciekawie tata pokazał taką umiejętność, która polega na tym, że niezależnie, co robię to zanim pomyślę o tym, żeby coś stworzyć, zbudować, przedsięwziąć, to należy się konsultować. Co dwie głowy to nie jedna. Ja też wychodzę dzisiaj z takiego przeświadczenia, że zanim podejmę jakąś decyzję, jeżeli mam oczywiście na to czas i taką możliwość, to rozmawiam z osobami, które mogą mi w czymś pomóc i mogą wnieść coś dobrego do danego tematu. Myślę, że to jest bardzo ważna dla mnie umiejętność, którą tak naprawdę nauczył mnie tata.
Michał Kościuszko, kierowca rajdowy: Mój ojciec jest bardzo mądrym człowiekiem. Wiedział, w którym momencie powinien wycofać się z roli trenera, który bezpośrednio kieruje karierą zawodnika i przeszedł do roli przyjaciela, ojca, który doradza w momencie, kiedy jest pytany, ale nie narzuca swojej woli. Na początku on wiedział znacznie więcej o tym sporcie niż ja. Teraz ja mogę powiedzieć śmiało, że wiem więcej niż on, oczywiście są to innego rodzaju doświadczenia zbierane w innych okolicznościach, w innych latach, ale zawsze wiedza tak doświadczonego zawodnika, jakim on był i przede wszystkim ojca i przyjaciela, który zna moją psychikę jak nikt inny, to jest coś, co pomaga, ale trzeba znać swojego miejsce i ten układ musi być czysty i klarowny.
Piotr Kupicha, wokalista: Pamiętam od zawsze jak ojciec na urodzinach u jednego wujka, opowiadał o motocyklu Pannonia. To jest motocykl produkowany w latach 60. i jest to też taki stary węgierski bodajże motor i to opowiadanie było wszechobecne w naszym rodzinnym domu. W każdym razie postanowiłem wyszukać taki motocykl w internecie i rzeczywiście była taka Pannonia i pamiętam, że na urodziny zrobiłem ojcu taki prezent. Mama na balkonie, bo ja się wychowałem w domku jednorodzinnym, mama na balkonie, ojciec wyszedł, nie dowierzał, że zobaczył swoją legendę sprzed wielu, wielu lat. Mama oczywiście krzyknęła: "Po co ty to kupiłeś, przecież on się na tym zaraz zabije". Przy czym jeszcze nic nie było uregulowane. Pannonia odpalona, ojciec wrzucił "jedynkę" i go nie było ze dwadzieścia minut. Ojciec jest na chwilę obecną posiadaczem pięknej, czarnej Pannoni.