Ponad stu tysięcy kierowców zawodowych brakuje w tej chwili w Polsce. To wniosek z danych organizacji zrzeszających firmy transportowe. Największy deficyt jest na południu i zachodzie kraju.

Na zachodzie i południu rynek pracy silniej drenuje miejscowe zasoby, jednak w całym kraju sytuacja jest trudna - przyznaje w rozmowie z RMF FM prezes związku Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński.

Zdaniem przedstawicieli branży transportowej, w wielu firmach duża liczba wolnych miejsc pracy dla kierowców może przełożyć się na większe zarobki. Mówimy o dwóch, nawet trzech pensjach minimalnych. Oczywiście nie wszystko jest w formie wynagrodzenia, wchodzą różnego rodzaju dodatki, należności, diety i ryczałty na nocleg - wymienia.

Jednym z powodów braku chętnych kierowców do pracy jest fakt, że mniej osób jest skłonnych zgodzić się na dalekie, trwające czasami kilka tygodni wyjazdy za granicę.

Młodzi ludzie chcą regularnie spotykać się ze znajomymi, być z rodziną. Dodatkowo, na rynku rozwijają się nowe segmenty, takie jak e-commerce, które zabierają nam kierowców. Myślę na przykład o tym, że wielu kierowców pracuje jako kurierzy-dostawcy - podkreśla.

W transporcie międzynarodowym w Polsce pracuje obecnie około 200-270 tysięcy kierowców. Coraz mniej możemy liczyć na chętnych do pracy z Ukrainy. Obecnie jest ich w naszym kraju około 70 tysięcy - przyznaje Maciej Wroński. Stoimy przed dramatyczną chwilą, w której dramatycznie zaczyna brakować kierowców. I w pewnym momencie transport w takiej formie zacznie się po prostu zwijać - dodaje. 

Niepewne perspektywy dla transportu. Pakiet Mobilności

Zagrożonych będzie kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy w branży transportowej, jeśli polskie przepisy nie będą dopasowane do unijnego Pakietu Mobilności - ostrzegali ostatnio przedstawiciele przewoźników w liście do Ministerstwa Infrastruktury. Wydatki właścicieli firm transportowych od lutego mogą wzrosnąć nawet o ponad połowę. Wtedy w życie wejdzie kolejna część Pakietu Mobilności.

Kierowcy z Polski będą musieli dostawać takie samo wynagrodzenie, jak kierowcy w zachodnich krajach, do których jadą, na przykład we Francji lub w Niemczech. Żeby łatwiej było spełnić ten warunek, branża transportowa domaga się, by polski rząd obniżył ZUS, które firmy płacą za kierowców - podkreśla Maciej Wroński. 

Bo jeżeli tego nie zrobi, to po prostu dostanie zero złotych, bo od zlikwidowanego stanowiska prac, nie zapłacimy żadnego podatku, nie zapłacimy na ZUS. To także rząd powinien mieć na uwadze - dodaje.

Opracowanie: