Zapadła decyzja - budujemy dom dla ojca samotnie opiekującego się pięciorgiem dzieci. Pan Grzegorz z Szydłowca nie krył emocji. Cieszył się, choć wciąż nie dowierzał. Dlatego jak najszybciej chcieliśmy przejść od deklaracji do czynów. Stanęliśmy więc przed nie lada wyzwaniem. Radami i pomocą służyli nam architekci, urzędnicy i firmy, które podjęły z nami współpracę. Ale po kolei.
Wszystko zaczęło się od listu pani Agnieszki ze Skarżyska. W mailu opisała historię pana Grzegorza, który po śmierci żony został sam z pięciorgiem dzieci. Próbowałam im pomóc - napisała.
Dowiedziałam się o nich przypadkiem. Zorganizowaliśmy zbiórkę ubrań, żywności itp. Pojechałam zawieźć im to, co udało się zgromadzić. Zobaczyłam ogromną biedę, ogromną tragedię i ogromną miłość - podkreślała we wzruszającym liście.
Wróciłam do domu chora. Ich matka zmarła na rękach swojej córki. 12-letnia dziewczynka została głową rodziny. Ojciec jest dobrym i ciepłym człowiekiem, ale pozostaje bez pracy. (...) Boję się kierować jakiekolwiek prośby o pomoc dla nich do urzędów, bo jestem przekonana o tym, że w naszym kraju najprościej jest zabrać dzieci do domu dziecka i załatwione. Ta rodzina zbyt wiele przeszła, by fundować im rozłąkę. Jest bardzo biednie, ale są razem. Naprawdę bardzo się kochają (...) - pisała.
Poznaliśmy z bliska pana Grzegorza i jego problemy. Zobaczyliśmy budynek, w którym mieszkał z rodziną.
Pierwszy plan był taki: wyremontować dom pana Grzegorza. Na miejsce udała się radiowa ekipa razem z zaprzyjaźnionym z nami architektem, Jackiem Stawiarskim. To, co zobaczyliśmy w Szydłowcu przerosło nasze najgorsze wyobrażenia. Budynek absolutnie nie nadawał się do remontu - opisywał po powrocie.
Stary, przedwojenny, drewniany domek, pokryty częściowo sidingiem; dziury w ścianach wielkości dłoni, spróchniałe okna, cieknący sufit, dach przykryty rakotwórczym eternitem; zamiast podłogi klepisko, pokryte pilśniowymi płytami. Cała rodzina gnieździła się w jednym pomieszczeniu. Do dyspozycji miała jeszcze tylko kuchnię i łazienkę, praktycznie bez sanitariatów. Według naszego architekta, jakakolwiek większa interwencja groziłaby zawaleniem się całej konstrukcji budynku.
Decyzja zapadła szybko: budujemy panu Grzegorzowi nowy dom! Na tej samej działce. Aby to było możliwe trzeba było rodzinie pana Grzegorza zapewnić na czas wyburzania starego i budowy nowego domu zastępcze lokum. Mogliśmy w tej sprawie liczyć na przychylność lokalnych władz i urzędów.
Z pomocą przyszedł nam m.in. nam burmistrz Szydłowca i tamtejszy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który załatwił wszelkie formalności i znalazł tymczasowe mieszkanie w budynku socjalnym.
Od razu do współpracy z nami przystąpiła firma KRATKI.PL. Producent kominków oraz akcesoriów kominkowych ani przez moment nie miał wątpliwości, że należy pomóc rodzinie pana Grzegorza. KRATKI.PL nie tylko zobowiązały się do zainstalowania w nowym budynku nowoczesnego systemu ogrzewania z kominkiem rozprowadzającym ciepło po całym domu, ale także finansowo wsparły projekt.
Ogrzewanie zaproponowane przez firmę to idealne rozwiązanie - podkreśla architekt Jacek Stawiarski. Właściwie za pomocą kominka możemy ogrzać cały dom. Nie potrzebujemy alternatywnego systemu. Choć tutaj zamontowano jako rezerwowe ogrzewanie podłogowe.
W domu pana Grzegorza zamontowany został kominek z dodatkowym systemem DGP (dystrybucji gorącego powietrza. Dzięki temu kominek stanie się wydajniejszy, ogrzeje wiele pomieszczeń w domu i pozwoli na większą oszczędność.
Projekt domu wraz z wykonaniem zaproponowała Fabryka Domów SPOMET z Bielska-Białej.
Naszym celem było wybudowanie domu nowoczesnego, ale i energooszczędnego oraz łatwego i taniego w utrzymaniu. Oczywiście we wszystko zaangażowany był pan Grzegorz i to z jego zdaniem liczyliśmy się najbardziej.
To spełnienie marzeń całej rodziny - przyznaje pan Grzegorz. W końcu każdy będzie miał swój kąt, porządną łazienkę i nową kuchnię.
Nasz architekt Jacek Stawiarski oraz kierownik budowy z Szydłowca Ewa Piskorz wzięli na siebie ciężar koordynacji całego projektu: rozbiórki starego domu i budowy nowego. Dużym wyzwaniem było postawienie budynku na małej, wąskiej działce. Ale nasi fachowcy świetnie dali sobie z tym radę.
Firma, zaangażowana do wyburzenia starego domu pana Grzegorza, uwinęła się z zadaniem bardzo szybko. W zaledwie cztery lipcowe dni po rozebranym budynku nie było śladu.
Pod koniec lipca wydano pozwolenie na budowę domu. Na miejscu praca wre. Efekty poznacie wkrótce. Teraz zdradzimy tylko tyle, że dom będzie idealny dla rodziny. W pełni umeblowany. Z uporządkowanym, zadbanym podwórkiem oraz ogródkiem i nowym ogrodzeniem.
Pani Ewa Piskorz , kierownik budowy, która na miejscu w Szydłowcu zajęła się koordynowaniem prac - dziś po tygodniach współpracy - przyznaje, że na początku nie dowierzała, że dom uda się postawić. Nie było wcześniej na naszym terenie takiej sytuacji, że ktoś chciał komuś budować dom. Myślałam, że będzie trochę szumu i... pewnie stanie na niczym.
Ale dzięki pomocy Tadeusza Poziomkowskiego, naczelnika Wydziału Budownictwa i Architekturze Starostwa Powiatowego w Szydłowcu, pana burmistrza Artura Ludewy oraz przychylności tamtejszych urzędów i służb miejskich okazało się, że projekt jest realny, a efekt jest już widoczny. Jak opowiada w rozmowie z nami, najtrudniejszy był pierwszy etap budowy, czyli wylanie płyty betonowej, na której miał stanąć budynek. Duże ukłony w kierunku ekipy, która to zrobiła profesjonalnie - uśmiecha się.
Tych ukłonów pewnie będzie więcej, gdy pan Grzegorz wraz z dziećmi wprowadzi się do nowego domu. Czekamy z niecierpliwością.