Zamiast złapać i wypuścić do lasu – zastrzelił dzika na oczach wszystkich, a potem spuścił psy, które pogryzły kota. Szczeciński myśliwy teraz sam trafił na celownik obrońców zwierząt. Ci chcą, aby prześwietliła go prokuratura.
Historię na portalu społecznościowym opisała organizacja Ludzie Przeciw Myśliwym. Do zdarzenia miało dojść 9 stycznia. Na straż miejską zadzwonili mieszkańcy ulicy Przygodnej w Szczecinie, którym do ogródka dostał się dzik. Chcieli, aby ktoś złapał dzika i wywiózł go do lasu. Na miejsce przyjechał opłacany przez miasto łowczy z psami myśliwskimi. Zamiast uśpić dzika i wywieźć go do lasu, zastrzelił zwierzę na oczach osób, które prosiły go o pomóc. Potem spuścił psy, które rzuciły się na przechodzącego przez ogród kota. Według świadków łowczy niespiesznie odwołał psy i odjechał, zostawiając ciężko rannego kota. Zabraliśmy zwierzę do dwóch weterynarzy, ale kot był tak poraniony i poturbowany, że zdechł po kilku dniach - opowiada Teresa Piątkiewicz ze stowarzyszenia Zwierzęcy Telefon Zaufania, która od lat zajmuje się pomocą kotom. Jak mówi, brak jej słów, by opisać to, czego dopuścił się łowczy. Szykuje oficjalną skargę do prezydenta miasta na działania łowczego.
Jeszcze dalej idzie organizacja Ludzie Przeciw Myśliwym. Jak mówi Rafał Gaweł, który ściga myśliwych działających wbrew prawu i etyce, gotowe jest już doniesienie do prokuratury na szczecińskiego łowczego. Zostało w poniedziałek wysłane do prokuratury w Szczecinie.
Po wpisie na Facebooku zgłaszają się też kolejne osoby, które mają zastrzeżenia do metod działania łowczego. W Szczecinie ruszyła zbiórka podpisów pod petycją do władz miasta w sprawie rozwiązania umowy na odłów zwierząt z trudniącym się tym od kilkunastu lat łowczym. Niejasnościami w sposobie wyłaniania przez Urząd Miasta pogotowia do spraw dzikich zwierząt zajmowali się szczecińscy radni. Ich zastrzeżenia budziło m.in. brak rejestru prowadzonych interwencji i opisów, co stało się ze zwierzętami, którym pomocy udzielał łowczy. On sam zapewniał, że ranne zwierzęta rehabilitację przechodziły... w lesie.
Należąca do kontrowersyjnego łowczego firma właśnie po raz kolejny wygrała w Szczecinie konkurs na pomoc dzikim zwierzętom na terenie miasta. Umowa obowiązywać ma przez najbliższe dwa miesiące.