MSWiA kończy prace nad ustawą o ochronie ludności i obronie cywilnej, tzw. ustawą schronową. Część środowisk obawia się, że może ona sparaliżować budowę mieszkań. Pisze o tym poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.

Projekt, nad którym pracuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zakłada, że podziemne kondygnacje i garaże, m.in. w blokach wielorodzinnych, mają być zbudowane w sposób umożliwiający urządzenie w nich miejsc doraźnego schronienia. Regulacje mają wejść w życie po 30 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Nie ma przepisów przejściowych.

Polski Związek Firm Deweloperskich obawia się, że przepisy schronowe mogą wpłynąć na wstrzymanie zgód i opóźnienie budowy nawet 150 tys. mieszkań.

W związku z tym w piątek sześć organizacji - w tym Business Centre Club, Polska Rada Biznesu, Polski Związek Firm Deweloperskich - zaapelowało do szefa MSWiA o wprowadzenie co najmniej sześciomiesięcznego vacatio legis.

Patryk Kozierkiewicz, prawnik PZFD  argumentuje, że bez przepisów przejściowych nowe regulacje obejmą także te inwestycje, dla których wnioski o pozwolenie na budowę złożono przed wejściem w życie ustawy.

Rzeczpostpolita przypomina, że po pierwszym czytaniu w Sejmie jest już projekt Lewicy tzw. małej ustawy schronowej. Ma być ona swoistą protezą do czasu wprowadzenia właściwych przepisów. Mała ustawa zakłada obowiązek budowy miejsc ukrycia np. w budynkach użyteczności publicznej, garażach podziemnych, metrze i w infrastrukturze krytycznej. Miejsca w ogólnodostępnych budowlach ochronnych mają być dostępne dla minimum 50 proc. ludności - czytamy.

Przepisy dopiero od 1 stycznia 2026 r. "Można byłoby uniknąć nieporozumień"

Do całej sprawy odniósł się rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński, który poinformował, że ustawa zacznie obowiązywać dopiero od 1 stycznia 2026 r.

"Projektowany przepis ma wejść w życie nie po 30 dniach, a dopiero od 1 stycznia 2026 roku. Szkoda, że przedstawiciele 6 organizacji przedsiębiorców nie sprawdzili w projekcie lub nie zapytali o to MSWiA. Można byłoby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień" - rzecznik.

Swojemu wiceministrowi wtórował szef MSWiA Tomasz Siemoniak, który potwierdził powyższą datę i nazwał całą sytuację "oczywistym nieporozumieniem".

Jesteśmy odpowiedzialni i zdajemy sobie sprawę z tego, ile trwa budowa nowego obiektu i nie można w taki sposób firm czy obywateli zaskoczyć - mówił dla Rzeczpospolitej Siemoniak.

Finansowanie projektu

Dziennikarze "Rzp" zapytali ministra również o finansowanie całego projektu. Polityk powiedział, że trwa dialog w tej sprawie.

Jestem po słowie z wicepremierem (Władysławem) Kosiniakiem-Kamyszem co do tego, że ta część, która dotyczy budowy schronów przez państwo i samorządy, będzie finansowana z części budżetu MON - przyznał.

Jak podkreślił, rząd zdaje sobie sprawę z tego, że nie może przerzucić wszystkich kosztów "na tych, którzy budują mieszkania". Przecież deweloperzy przerzucą to na ceny mieszkań - powiedział Siemoniak.

Dodał, że rząd skupia się na schronach, które będzie budował z samorządem. Szykujemy tutaj rozwiązanie, dyskutujemy. Padają (postulaty) 100-proc. finasowania, 80-proc. finansowania. Znajdziemy rozwiązanie takie, żeby to wyważyć. Nikt nie kwestionuje potrzeby budowy miejsc schronienia - zaznaczył minister.

Tomasz Siemoniak liczy, że dyskusja w tej sprawie będzie pozbawiona emocji politycznych.

"Za bezpieczeństwo, za ochronę ludności powinni być odpowiedzialni wszyscy"

"Prace nad ustawą o ochronie ludności i obronie cywilnej są na finiszu. Rada Ministrów ma zająć się projektem 23 lipca" - informował niedawno szef MSWiA. 

Polityk ocenił, że "to projekt, który zrewolucjonizuje ochronę ludności w Polsce po zaniechaniach i błędach poprzedniej ekipy, ale też i po dziesięcioleciach niedoceniania tej kwestii".

Zakładamy bardzo dużą rolę samorządów, jeśli chodzi o ochronę ludności. To odróżnia ten projekt od przymiarek poprzedniej ekipy. Tam wierzono, że administracja rządowa jest w stanie wszystko zrobić. To jest myślenie niemądre, absurdalne. Za bezpieczeństwo, za ochronę ludności powinni być odpowiedzialni wszyscy - zaznaczył.