Składam zażalenie w sprawie tego umorzenia, jestem gotowa na pełną drogę prawną w tej sprawie - mówi RMF FM posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka. Deputowana podczas listopadowej manifestacji Strajku Kobiet została spryskana gazem łzawiącym przez policjanta. Jak dzisiaj informowaliśmy, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Składam zażalenie w sprawie tego umorzenia, jestem gotowa na pełną drogę prawną w tej sprawie, zresztą nie tylko ja, bo kilka osób było poszkodowanych. Absolutnie kuriozalne uzasadnienie tej decyzji, kilka spraw na raz potraktowanych całościowo, czyli również sprawa posłanki Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, której też w tym czasie immunitet został naruszony. Uzasadnienie, z którego wynika, że policjant zeznał, że był sam i czuł się zagrożony i że celował w klatkę piersiową nijak ma się to do materiału dowodowego i rzeczywistości - tłumaczyła Nowacka.
Śledczy stwierdzili, że działania policjanta nie miały znamion przestępstwa. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz zwracała uwagę m.in. na tłum na manifestacji, który nie reagował na polecenia. Stwierdziła także, że funkcjonariusz nie mógł rozpoznać, że Barbara Nowacka pokazuje mu legitymację poselską, a nie jakiś niebezpieczny przedmiot.
Nie wykonywałam żadnych działań, które powodowały, że policjant by się przestraszył, po prostu stałam - mówi Nowacka. Byłam w tłumie, ale nie brałem udziału w blokadach, a policjant z bliskiej odległości użył wobec mnie gazu prosto w oczy, czego nie wolno robić, co jest absolutnie niezgodne z zasadami użycia środków przymusu bezpośredniego, ponieważ (gaz) trzeba kierować z odległości nie mniejszej niż 50 cm i w klatkę piersiową - mówiła.
Nowacka podkreśliła, że środki przymusu stosuje się wobec kogoś stanowiącego "realne zagrożenie". Trudno żeby dla wielkiego, silnego, zdrowego mężczyzny poważnym zagrożeniem była spokojnie stojąca na ulicy 46-letnia kobieta - mówi posłanka.
Zdaniem Barbary Nowackiej, policja zachowuje się w sposób niewłaściwy na demonstracjach. To, że chroni mnie immunitet to dodatkowa rzecz, ale agresja policji jest normą. Cały czas nie mogę dowiedzieć się jak wygląda kwestia użycia pałek teleskopowych, składałem pytania do komendanta głównego policji, ciągle dowiaduję się, że oni przedłużają czas na udzielenie odpowiedzi - mówi.
Ewidentnie policjanci są słabo szkoleni, przekraczają uprawnienia, są absolutnie chronieni przez zwierzchników, którzy ponoszą pełną odpowiedzialność za metody te działania - podkreśla.
W listopadzie w Warszawie podczas protestu Strajku Kobiet posłanka KO Barbara Nowacka chciała przeprowadzić interwencję poselską. Kiedy podeszła jednak do policjanta z legitymacją, została spryskana gazem łzawiącym. Wymagała pomocy medyków.
Na zamieszczonych w mediach społecznościowych przez Nowacką zdjęciach widać, jak działaczka wyciąga legitymację poselską w stronę funkcjonariusza policji, po czym ten spryskuje ją gazem.
Prokuratura po blisko 5 miesiącach postanowiła nie wszczynać śledztwa. To nie jedyna taka sprawa. Wciąż nie zakończyła natomiast postępowań sprawdzających w sprawie posłanki Magdaleny Biejat - także spryskanej gazem - oraz w sprawie użycia pałek teleskopowych wobec demonstrantów przez funkcjonariuszy z Biura Operacji Antyterrorystycznych.