Zła wiadomość dla chorych na szpiczaka mnogiego i ostrą białaczkę szpikową. Dwa nowoczesne leki, stosowane w opornych odmianach tych chorób, nie znalazły się na najnowszej liście refundacyjnej. Resort zdrowia komentuje sprawę krótko: "Nie doszło do porozumienia cenowego z producentem".
Leki nadal będą więc dostępne tylko w ramach chemioterapii niestandardowej, a pacjenci nie będą mieć pewności, że ich terapia zostanie właśnie na nich oparta.
W ostatnim czasie informowaliśmy o przerywaniu terapii u kolejnych chorych. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci bowiem szpitalom za leki mniej, niż żąda od nich producent. Placówki zaczęły więc rezygnować z terapii tymi preparatami. Sytuacja miała zostać rozwiązana dzięki objęciu leków refundacją, ale - jak się teraz okazało - Ministerstwo Zdrowia nie doszło z producentem do porozumienia w sprawie nowej ceny preparatów.
Kolejna szansa nadarzy się dopiero za dwa miesiące - przy okazji następnej nowelizacji listy leków refundowanych.
Tymczasem na efekt negocjacji resortu z producentem leków czekało ponad 100 chorych, którzy już teraz albo nie zaczynają terapii - mimo wskazań lekarzy, albo z niepokojem odliczają tabletki, które im zostały. Mam trzy tabletki, ale co dalej? Przerwę leczenie? Każdy chce żyć, każde życie jest ważne - mówiła nam kilka dni temu pani Henryka z Gdańska, która zaczęła terapię, ale nie ma już zgody dyrektora szpitala, by kontynuować leczenie tym samym preparatem.
NFZ tłumaczył, że płaci za leki mniej, niż żąda producent, bo stosuje się do nowej rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznej. Ta powstała zresztą na zlecenie... ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Z drugiej strony dyrektor departamentu leków w resorcie Artur Fałek zapewniał, że w leczeniu szpiczaka i przewlekłej białaczki można stosować kilka innych leków. Problem w tym, że - zdaniem hematologów - inne leki nie są ani tak skuteczne, ani tak dobrze tolerowane przez chorych.