Projekt nowej deklaracji ideowej PO, opracowany przez zespół wiceszefa partii Tomasza Siemoniaka ma być przedyskutowany z nowym przewodniczącym Donaldem Tuskiem. Izabela Leszczyna przyznaje, że deklaracja jest "bardziej progresywna" niż ta z 2001 roku.

Od kilku miesięcy nad nową deklaracją ideową PO pracował zespół pod kierownictwem wiceprzewodniczącego PO Tomasza Siemoniaka. W dyskusję zaangażowani byli posłowie i działacze partii w regionach.

Nowa deklaracja ideowa miała być jednym z elementów obchodów 20-lecia Platformy i miała zostać przyjęta na konwencji partii. Początkowo do konwencji miało dojść wiosną, ale z powodu lockdownu oraz zawirowań w partii przeniesiono ją na jesień.

Poprzednia deklaracja ideowa Platformy Obywatelskiej została przyjęta w październiku 2001 roku, niespełna rok po powstaniu Platformy. W 5-punktowym dokumencie mowa była m.in. o wolnym rynku, konieczności ochrony życia ludzkiego oraz wspieraniu rodziny i "tradycyjnych norm obyczajowych". W części dotyczącej gospodarki znalazło się m.in. odwołanie do jednej z encyklik Jana Pawła II.

Stąd przedstawiciele dotychczasowych władz PO przekonywali, że deklaracja ta straciła na aktualności i wymaga zmiany.

Sam Siemoniak w wypowiedziach medialnych przyznawał, że od powstania Platformy upłynęło wiele lat. Platforma jest już zupełnie inną partią, niż w roku 2001. Zakładali ją Donald Tusk - liberał, Maciej Płażyński - konserwatysta i taki liberalny konserwatysta Andrzej Olechowski. Polska też była wtedy w innym miejscu - mówił. Wskazywał, że w ostatnich latach pojawiły się kwestie, które stały się już nie tylko elementem programu PO czy KO, ale wręcz ich tożsamości. Mam na myśli kwestię ochrony klimatu, czy kwestię przynależności do UE i wartości europejskich - mówił Siemoniak.

Tym niemniej wokół treści nowej deklaracji powstał spór światopoglądowy w partii, na ile powinna odnosić się do takich kwestii jak rozdział Kościoła od państwa, aborcja, czy związki partnerskie.

Deklaracja ma zostać przedyskutowana z Tuskiem

W kwietniu był już gotowy ostateczny, roboczy tekst, który miał zostać przedstawiony zarządowi PO. Jednak do tego nie doszło z powodu wewnątrzpartyjnych zawirowań - najpierw tzw. "Listu 54", a potem powrotu Donalda Tuska.

Twórcy deklaracji przyznają, że powrót Tuska na stanowisko przewodniczącego partii tworzy nową sytuację. Tomasz Siemoniak powiedział w rozmowie z PAP, że po powrocie Tuska z urlopu zamierza doprowadzić do spotkania członków zespołu ds. deklaracji z nowym szefem partii. Chcemy przedstawić mu wstępny projekt i wysłuchać jego uwag - powiedział Siemoniak.

Izabela Leszczyna, która była członkiem tego zespołu, zaznacza, że póki zarząd nie zatwierdził tego dokumentu, nie chce mówić o jego zawartości. Na pewno ta deklaracja jest bardziej progresywna - przyznaje.

Posłanka nie chce też komentować, czy zgodnie z planami zostały z deklaracji wykreślone wszelkie odniesienia do nauki Kościoła i Jana Pawła II. Powoływać się dziś na polski Kościół oznacza coś zupełnie innego, niż 20 lat temu. Wtedy powołanie się na naukę Kościoła było dla mnie naturalne, Platforma Obywatelska to przecież partia chadecka. Dzisiaj, dla mnie i dla wielu wierzących, już nie. Kościół przestał być autorytetem moralnym - mówi jedynie Leszczyna.

Posłanka KO nie spodziewa się, że Donald Tusk będzie chciał w ten sposób zmieniać deklarację, by bardziej podkreślić rolę Kościoła. Sądzę, że deklaracja jest zgodna ze sposobem myślenia, który przedstawia w swoich wypowiedziach Donald Tusk - że Bóg pomaga, ale polski Kościół bardziej szkodzi niż pomaga - zaznacza.

Zdaniem Leszczyny, nowa deklaracja powinna zostać przyjęta na jesiennej konwencji partii, choć, w jej opinii, konwencja będzie zwołana dopiero po planowanych na jesień wyborach władz regionalnych w PO i po ewentualnych zmianach w zarządzie PO.