Rosnące zapotrzebowanie na krew i jej składniki stwarza ryzyko niezabezpieczenia wystarczającej ilości krwi dla potrzeb leczenia pacjentów. NIK zwraca również uwagę, że Polska, jako jeden z nielicznych dużych krajów europejskich, nie ma do tej pory własnej fabryki przetwarzającej osocze na produkty krwiopochodne i musi je kupować za granicą.
W Polsce, podobnie jak w większości państw europejskich, funkcjonuje centralny system krwiodawstwa. Gwarantuje on bezpieczeństwo zarówno dawcom jak i pacjentom leczonym krwią dzięki stosowaniu takich samych, sprawdzonych procedur pobierania oraz badania krwi i jej składników we wszystkich centrach krwiodawstwa i krwiolecznictwa na terenie całego kraju.
Na koniec 2013 r. w ogólnokrajowym rejestrze zewidencjonowanych było ogółem 2,8 mln dawców krwi, jednak czynni, aktywni dawcy to jedynie mniej więcej jedna czwarta zarejestrowanych. Liczba osób zgłaszających się do oddania krwi systematycznie rosła. Nie przekładało się to jednak na istotny wzrost realnej liczby dawców, ponieważ z roku na rok coraz mniej chętnych spełniało warunki by dawcą zostać. Regularnie zwiększał się odsetek osób niedopuszczanych przez lekarzy do oddawania krwi: z 11% w 2010 r. do 15% w 2013 r.
Najczęstszymi przyczynami niezakwalifikowania potencjalnych dawców do oddania krwi w kontrolowanych centrach krwiodawstwa i krwiolecznictwa były m.in.: zbyt niskie stężenie hemoglobiny lub złe wyniki innych badań, przyjmowanie leków, ostre choroby układu oddechowego, zbyt niskie lub zbyt wysokie ciśnienie krwi.
Polska na poziomie ogólnokrajowym osiągnęła samowystarczalność w zakresie zaopatrzenia w krew i jej składniki, jednak nie wszystkie potrzeby poszczególnych szpitali zostały w pełni zabezpieczone. Wciąż, zarówno w szpitalach, jak i w centrach krwiodawstwa zdarzają się okresowe nadwyżki i niedobory składników krwi. Skontrolowane szpitale w sytuacjach nagłych zawsze otrzymywały krew na tzw. "ratunek", jednak bezpieczeństwo pacjentów to nie efekt sprawności systemu, ale operatywności dyrektorów szpitali i centrów krwiodawstwa.
System poboru krwi umożliwiał jej pozyskiwanie i swobodną dystrybucję na terenie całego kraju, a mimo to przy realizacji zamówień składanych przez szpitale brakowało właściwej koordynacji oraz współpracy pomiędzy poszczególnymi centrami, posiadającymi nadwyżki i niedobory składników krwi. Dzięki stworzonemu przez Narodowe Centrum Krwi mechanizmowi codziennego raportowania o stanie zapasów, poszczególne centra miały co prawda bieżące informacje o zasobach krwi w poszczególnych jednostkach, jednak już przy samej realizacji zamówień nie wykorzystywały wszystkich możliwości pozyskania brakujących składników krwi z innych, bliźniaczych placówek. Aż dwie trzecie skontrolowanych centrów krwiodawstwa i krwiolecznictwa nie realizowało w pełni wpływających do nich zamówień, a ograniczenia wydań składników krwi wahały się od pół - do ponad 12 proc.
Z wyjaśnień dyrektorów placówek wynika, że nawet w okresach niedoborów niechętnie kupują oni krew z innych jednostek posiadających nadwyżki, ponieważ każde centrum chce wykonać założony plan sprzedaży, niezbędny do otrzymania dofinansowania. W przypadku niewykonania planu, część dotacji podlega zwrotowi. Z tego powodu starają się także blokować możliwość zaopatrywania się przez szpitale ze swego regionu w innych centrach.
Czynnikiem dodatkowo ograniczającym pozyskiwanie składników krwi z innych jednostek i wpływającym na ostateczną cenę zakupu krwi mogą być również koszty transportu. Część centrów, oprócz cen za składniki krwi, pobierało od jednostek zamawiających opłaty za transport, niekiedy zróżnicowane jeszcze, w zależności od pory dnia czy dni roboczych lub świątecznych. Zdarza się jednak także, że niektóre centra za ten sam transport opłat nie pobierają, chcąc skutecznie zagospodarowywać posiadane nadwyżki.
NIK docenia przedsiębiorczość i aktywność wszystkich kierujących placówkami, zarówno dostarczającymi, jak i kupującymi krew, jednak zwraca uwagę na fakt, iż tak wrażliwy, oparty na honorowych donacjach rynek nie powinien być polem współzawodnictwa, ale współdziałania.
Tymczasem z kontroli NIK wynika, że w sytuacji okresowych kłopotów z dostępnością krwi lub jej składników (np. w okresie nagłego wzrostu zapotrzebowania na daną grupę krwi lub w okresie wakacyjnym) część szpitali musiała poszukiwać krwi na własną rękę lub przekładać zaplanowane zabiegi. Przypadki przesuwania zabiegów i przedłużania hospitalizacji pacjentów, spowodowane trudnościami z pozyskaniem krwi, wystąpiły w 25 proc. skontrolowanych szpitali oraz placówek leczniczych, w których NIK zasięgała informacji. Izba podkreśla jednak, że w żadnym ze skontrolowanych szpitali nie stwierdzono, by życie lub zdrowie pacjentów były z tego powodu zagrożone. Gdy krew była niezbędna dla ratowania życia ludzkiego, szpitale ją zdobywały.
Zdarzało się, że równolegle z brakami krwi w jednym miejscu, w innym - zarówno w centrach krwiodawstwa i krwiolecznictwa, jak i szpitalach - występowały przypadki niepełnego zagospodarowania posiadanych składników krwi w terminie ważności, co wymuszało ich utylizację.
W latach 2010-2013 wytworzono prawie 10 mln jednostek i opakowań składników krwi, z czego do celów klinicznych wydano niemal 6,3 mln (63 proc.). Pozostałe składniki magazynowano, część osocza zbywano wytwórniom farmaceutycznym, a nienadające się do wykorzystania nadwyżki poddawano utylizacji. We wszystkich centrach krwiodawstwa zutylizowano łącznie ok. 607 tys. jednostek i opakowań krwi i jej składników (ok. 6 proc. wytworzonych jednostek), w tym niemal 137 tys. jednostek i preparatów zniszczono z powodu przeterminowania. Szczególnie niepokoić może systematyczny wzrost liczby jednostek krwi przeznaczonych do zniszczenia: z 4,9% w 2010 r. do 7,4% w 2013 r. Kontrola wykazała, że w 7 z 9 skontrolowanych centrów organizacja pobierania oraz zagospodarowania krwi nie zapewniała ograniczania strat spowodowanych przeterminowaniem pobranego materiału.
mat. prasowy NIK (j.)