Nie będzie zarzutów dla nauczycielki, którą, pijaną, zatrzymano w środę w jednym z warszawskich gimnazjów. Kobieta miała we krwi 4,4 promila alkoholu. Sprawa będzie rozpatrywana jako wykroczenie, kobiecie grozi grzywna. Incydentem zajmuje się mazowieckie kuratorium.
Jak poinformował oficer prasowy śródmiejskiej policji Tomasz Oleszczuk, zdaniem prokuratury czyn popełniony przez kobietę nie wyczerpuje znamion przestępstwa.
Jak powiedziała rzeczniczka kuratorium Barbara Tomkiewicz, do gimnazjum wysłani zostali kontrolerzy, którzy ustalą przebieg wydarzeń. Dopiero wtedy będzie można wszcząć postępowanie dyscyplinarne - wyjaśniła Tomkiewicz.
Nauczycielka została zatrzymana w środę podczas rutynowej kontroli przeprowadzanej w szkole przez funkcjonariusza straży miejskiej. Po badaniu alkomatem stwierdzono u niej stan upojenia alkoholowego.
Badanie alkomatem jednak nie wystarczyło, bo w urządzeniu skończyła się skala. Ostatecznie stwierdzono, że kobieta miała we krwi 4,4 promila alkoholu. Została przewieziona do izby wytrzeźwień, a po wytrzeźwieniu na policję, gdzie została
przesłuchana.