Kary finansowe a nawet zerwanie umowy - to kolejne sankcje, które grożą firmie, dbającej o krakowski Kopiec Wandy, jeśli ta ponownie zdewastuje zabytek. Chodzi o sytuację sprzed weekendu, kiedy pracownicy mający skosić trawę, wjechali na kopiec ciężkim sprzętem i zniszczyli poszycie.
Wyobraźnia ludzi z gór jest bardzo, bardzo duża i wykracza często poza nasze wyobrażenia tego, co można zrobić. Dla nich jest to rzecz normalna. Takie górki. Właściciel firmy tłumaczył, że wydawało im się, że nic się nie stanie. Nie jest stromo i można było kosić w taki sposób - tłumaczy Piotr Kempf z Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie.
Nowosądecka firma dostała zlecenie na utrzymanie zieleni na Kopcu Wandy w Krakowie. Wjechał tam ciężki sprzęt, który podczas koszenia trawy, uszkodził darń. Wykonawca musi teraz zapłacić cztery tysiące złotych kary. Jeśli przy następnym koszeniu trawy, dojdzie do kolejnych uchybień, kara sięgnie 14 tysięcy złotych. Za trzecim razem możliwe jest nawet zerwanie umowy z firmą.
Teraz trwa opracowanie przez miejskiego konserwatora zabytków procedury, co należałoby zrobić. Naprawić czy poczekać na szczegółowe ekspertyzy. Jeśli będziemy mieli informację od konserwatora, od razu się za to zabierzemy - deklaruje Piotr Kempf i dodaje, że wykonawca robót wykazał się wielkim brakiem wyobraźni.
Kary nie satysfakcjonują krakowskiego Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, które domaga się zerwania umowy z wykonawcą.
Mam nadzieję, że jest możliwość zerwania umów ze względu na niewłaściwie prowadzone prace. Po całej Nowej Hucie możemy zobaczyć taką radosną twórczość koszenia przy pomocy traktorów. To wygląda jak poligon, tylko że na poligonie czołgi przejeżdżają raz na parę lat i zieleń się odtwarza. Tu ryjemy ją co chwilę. Trzeba rozpisać umowy na nowo z jasno określonymi warunkami - podkreśla Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.
Na razie Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie nie zamierza rozwiązywać umowy z firmą, która odpowiada za utrzymanie zieleni na krakowskim Kopcu Wandy.
(ug)