Niecodzienny gość odwiedził mieszkańców domu przy ulicy Myśliwskiej w Nowym Sączu. Do ich gospodarstwa przyszedł młody ryś. Widać było, że jest osłabiony i szuka pomocy. Znalazł ją. Po odkarmieniu ryś wróci na wolność.
Jeden z mieszkańców zobaczył rysia, który szedł ścieżką od strony lasu. Przed nim szedł zwykły domowy kot. Kot uciekł, a ryś przez dziurę wszedł do przydomowego garażu. Jest głodny albo chory, bo widać było, jak zatacza się na nóżkach. Nie miał siły dalej iść - mówi jeden z mieszkańców ulicy Myśliwskiej.
Mieszkańcy powiadomili straż miejską. Ta wezwał firmę z Krakowa, mającą uprawnienia do odławiania dzikich zwierząt. Po rysia przyjechał jej pracownik Maciej Leśniak. Jest młody i odwodniony, niestety bardzo. Prawdopodobnie przyczyną tego, że on się znalazł tutaj jest to, że został odrzucony przez matkę. To jest naturalna kolej rzeczy. To nie jest tak, jak u ludzi, że dziecko do 26 roku życia mieszka z rodzicami, tylko w wieku nastu lat - czyli w tym przypadku kilku miesięcy - zostaje odrzucony przez mamę i musi sobie radzić sam. I czasami tak się zdarza, że zawędruje w domostwa ludzkie - mówi Leśniak.
Po odłowieniu, ryś trafił do klatki. Tam dostał termofor, żeby trochę się ogrzał. Zdaniem specjalisty od dzikich zwierząt jego stan nie jest zły, ale jest bardzo wygłodzony. To właściwie sama skóra i kości - zauważa.
Ryś trafił do ośrodka rehabilitacji dla dzikich zwierząt w Mikołowie na Śląsku. Po nawodnieniu, odkarmieniu i jeśli będzie taka potrzeba, także wyleczeniu, trafi na wolność. Mam nadzieję, że trochę mu pomożemy i jednak da sobie radę - dodaje Leśniak.
(MRod)