Radio RMF dotarło do dokumentów sądowych, z których wynika, że Mariusz Łapiński nie stawiał się na wezwania kolegium do spraw wykroczeń, gdzie miał odpowiadać za spowodowanie kolizji.

Historia wydarzyła się dwa lata temu na parkingu jednego z centrów handlowych w Warszawie.

Według zeznań świadka samochód należący do Łapińskiego - wówczas dyrektora szpitala klinicznego stołecznej Akademii Medycznej - podczas cofania uderzył w inne auto, a potem odjechał.

Przesłuchiwany przez policję Łapiński powiedział, że nie przypomina sobie, by w określonym miejscu i czasie był sprawcą kolizji. Sprawa trafiła więc do kolegium do spraw wykroczeń, przed którym mimo dwukrotnego wezwania obecny szef resortu zdrowia się nie pojawił.

Obecnie sprawa jest odroczona bezterminowo, zresztą już po raz drugi. Ostatnio pod koniec maja, a wcześniej po wyborach w listopadzie ubiegłego roku.

Za pierwszym razem sąd uzasadniał, że oskarżony jest posłem i chroni go immunitet. A było ta na tydzień przed tym, jak Trybunał Konstytucyjny orzekł, że jeśli poseł był na bakier z prawem zanim dostał się do parlamentu, wtedy może, a nawet powinien trafić przed oblicze Temidy.

Nie wiadomo jednak, dlaczego w maju tego roku, już po wyroku TK sąd postanowił odroczyć postępowanie bez wskazania kolejnego terminu rozprawy.

Nurtuje to posłankę PO Elżbietę Radziszewską, która w tej sprawie zwróciła się z interpelacją do ministra sprawiedliwości. Odpowiedź nadeszła pocztą elektroniczną od prokuratora krajowego. Radziszewska uznała ją jednak za zbyt lakoniczną i dlatego poprosiła o dodatkowe wyjaśnienia samego ministra Grzegorza Kurczuka.

19:00