Iluzjonista, wróżka, astrolog, radiesteta i jeszcze kilka innych egzotycznych profesji znajdzie się w oficjalnym wykazie zawodów, przygotowywanym przez ministerstwo pracy. Pomysł wbudził sprzeciw prawie 300 polskich naukowców, którzy wystosowali do minister pracy Jolanty Fedak "List w obronie rozumu".
Uważamy za skandaliczne umieszczenie na tej liście szeregu profesji, niemających nic wspólnego z cywilizacją XXI wieku, a już na pewno z oficjalnie głoszoną przez Rząd RP ideą tworzenia społeczeństwa opartego na wiedzy - napisali sygnatariusze listu.
Minister Fedak jednak nie ustępuje i pozostaje na stanowisku, że wróżka czy astrolog to zawód jak każdy inny. Musimy zastosować tą klasyfikację wtedy, kiedy jest ona potrzebna: na przykład przy pośrednictwie (...) Wróżka funkcjonuje w międzynarodowej klasyfikacji również - przekonuje:
Sami zainteresowani twierdzą jednak, że pomysł ministerstwa nie ma dla nich żadnego znaczenia. Większość z nas działa głównie na zlecenie, na umowę o dzieło - mówi reporterce RMF FM Kamili Biedrzyckiej wróżka Stella. Bunt naukowców nazywa natomiast niezrozumiałym. Wróżka to nie znaczy, że to jest ciemna baba. Jak mawiał Budda: jeśli coś działa, to jest dobre - dodaje.
Lista zawodów jest m.in. podstawą do zatrudnienia. Na podstawie listy kwalifikuje się ludzi jako bezrobotnych, przyznaje prawo do zasiłku albo formułuje ofertę pracy. Ministerstwo twierdzi, że listę opracowano wg Międzynarodowego Standardu Klasyfikacji Zawodów ISCO-88. Jednak zdaniem protestujących naukowców, taki zestaw zawodów przyczynia się do szerzenia zabobonów.