Ministerstwo Finansów nie zwróci pieniędzy, które marszałek Mazowsza wydał na sprowadzenie do kraju kilkuset klientów upadłych biur podróży. Ubezpieczenia touroperatorów okazały się za niskie. Marszałek stanął więc przed wyborem: zapłacić za wszystkich turystów z własnej kasy, czy część zostawić za granicą. Zapłacił, a prawie pół miliona chciał odzyskać z budżetu państwa.
Resort Jacka Rostowskiego przedstawił najbardziej banalną odpowiedź z możliwych. Stwierdzono w niej, że nie ma podstaw prawnych do oddania pieniędzy. Urzędnicy napisali, że środki na pokrycie kosztów powrotu turystów z zagranicy powinny pochodzić z ubezpieczenia biura podróży. Podkreślili, że jeśli ono nie wystarczyło, to marszałek nie miał obowiązku wyłożenia brakującej kwoty.
Minister Finansów sugeruje marszałkowi inny sposób na odzyskanie pieniędzy. Twierdzi, że powinien on zwrócić się po pieniądze do Ministerstwa Sportu i Turystyki, bo ono zajmuje się problemami biur podróży.
Marszałek województwa Mazowieckiego z samorządowej kasy opłacił sprowadzenie do Polski klientów biur Blue Rays i Summerelse. Pierwsze z nich ogłosiło upadłość pod koniec lipca. Jak się okazało, upadła firma wykupiła miejsca w samolotach niewypłacalnego biura Alba Tour. Z kolei Summerelse o swojej niewypłacalności poinformowało Mazowiecki Urząd Marszałkowski 9 sierpnia. Za granicami kraju przebywało wówczas około 600 turystów, którzy wykupili wczasy w Grecji, Turcji, Egipcie, Bułgarii i na Majorce. Przedstawiciele biura twierdzili, że ich problemy to skutek obecnej sytuacji na rynku oraz upadku linii OLT.