W kopalni "Wujek-Ruch Śląsk" metan najprawdopodobniej zapalił się w okolicach ściany wydobywczej. To wstępne ustalenia komisji badającej przyczyny wrześniowego wypadku. Do tej pory Okręgowy Urząd Górniczy przesłuchał ponad 90 osób. Część z nich to ranni w katastrofie górnicy.
Skąd wiadomo, że metan zapalił się właśnie w ścianie? Po pierwsze, to czujniki w pobliżu ściany wykazały wzrost stężenia metanu. Ale co równie ważne, świadczy o tym także sposób rozchodzenia się ognia. Specjaliści ustalili też, że z falą ognia przemieszczał się również pył węglowy, choć nie był to klasyczny wybuch.
Na razie nie wiadomo, co bezpośrednio spowodowało eksplozję metanu, ale pojawiła się hipoteza, że mogło ją wywołać któreś z podziemnych urządzeń. Część z nich była niesprawna lub źle podłączona. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Marcina Buczka:
W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich nadal leży siedemnastu najciężej poparzonych górników. Po wybuchu metanu w kopalni zginęło dwudziestu.