Jest odpowiedź Ministerstwa Edukacji Narodowej na petycję RMF FM w sprawie ciężkich uczniowskich tornistrów. Partnerami do rozmów na powyższy temat - i wypracowania właściwego rozwiązania - powinny być rady rodziców, dyrektorzy szkół i nauczyciele. Sprawa zbyt ciężkiego tornistra może i powinna być rozwiązana w szkole - czytamy w oświadczeniu.
Rodzice zdaje się wiedzą, że na ministerialnych urzędników nie mają co liczyć. Dlatego - tak jak w Podkowie Leśnej - sami próbują ulżyć dzieciom. Założyli tam „bank podręczników”. Wszystko po to, aby uczniowie nie musieli codziennie dźwigać do szkoły ciężkich plecaków, pełnych książek.
Rodzice wywiesili w szkole ogłoszenia i zaczęli zbierać niepotrzebne już podręczniki. Książki trafiają do banku, czyli kartonowego pudła, z którego przed lekcją uczniowie je wypożyczają – przynajmniej po jednej na ławkę. Zaczęłyśmy od podręczników, które najczęściej są noszone. Te, które są najcięższe, największe. Dzisiaj moja córka miała pięć egzemplarzy a nie 13. To duża różnica - powiedziała reporterowi RMF FM Pawłowi Świądrowi jedna z mam, pomysłodawczyń „banku podręczników” Ewa Murawska:
Reporter zapytał uczniów szóstej klasy o ile mają lżejsze tornistry dzięki temu:
Rodzice mają też prośbę do minister edukacji, żeby programy nie zmieniały się zbyt często, bo wtedy zebrane przez nich książki stają się bezużyteczne.
Z problemem ciężkich uczniowskich tornistrów spróbowała poradzić sobie także dyrekcja szczecińskiego gimnazjum numer 27. I udało się. Na początku roku szkolnego każdy uczeń wpłaca po 25 złotych, dzięki którym przez 3 lata korzysta z książek szkolnych. Każdego roku kupowane są nowe komplety. Jest jedna książka na jedną ławkę, czyli na dwie osoby. Pani rozdaje książki na początku lekcji i oddajemy pod koniec - o skuteczności pomysłu szczecińskiego gimnazjum rozmawiał z uczniami i ich rodzicami reporter RMF FM Paweł Żuchowski:
Efekty przynosi także nasza ubiegłotygodniowa akcja. Ważąc tornistry między innymi w Szkole Podstawowej nr 12 w Katowicach udowodniliśmy, że są za ciężkie. Dlatego wojewoda śląski obiecuje zmiany.
W tornistrach będzie lżej, jeśli odpowiednio wykorzysta się szkolne szafki. Kolejny pomysł, to jak powiedziała reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi Marta Malik rzecznik wojewody, taka zmiana programu nauczania, aby dzieciom jak najmniej zadawać do domu. Wtedy podręczniki mogłyby zostawać w szkole. Urzędnicy chcą też rozmawiać z wydawcami książek, aby w tych najcięższych podręcznikach pojawiły się ruchome, wyjmowane części tak, aby dziecko mogło nosić tylko to co niezbędne. Program ma być gotowy do końca roku. Na początek urzędnicy chcieliby go wprowadzić w wybranych szkołach.