Matka dwuletniej dziewczynki, którą rodzice pozostawili bez opieki na lotnisku w Pyrzowicach, została przesłuchana. Jednak zdaniem prokuratury, brakuje podstaw do postawienia jej jakichkolwiek zarzutów. Wezwanie do sądu dostał także ojciec dziecka, ale nie wiadomo, czy stawi się przed wymiarem sprawiedliwości.
Prokuratura nie ujawnia treści zeznań matki. Jak jednak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka RMF FM, kobieta nie powiedziała niczego nowego. Tłumaczyła, że wraz z mężem zdecydowali o zostawieniu dwulatki na lotnisku, ponieważ jej paszport okazał się nieważny. Przekonywała również, że małej nic nie groziło, ponieważ na miejsce wcześniej została wezwana opiekunka, która miała ją odebrać.
Przesłuchanie matki dziecka nie będzie ostatnim w tej bulwersującej sprawie. Wezwanie na przesłuchanie otrzymał również ojciec dwulatki. Oprócz rodziców przesłuchani w charakterze świadków zostaną również pracownicy punktu informacyjnego lotniska w Pyrzowicach.
Wiadomo więcej o samym zajściu. Rodzice przed odlotem gorączkowo dzwonili do kilku osób i prosili o odebranie córki. Zanim na lotnisku pojawiła się niania, przyjechał znajomy ojca dziewczynki. Był na miejscu 3 minuty po tym, jak rodzice zostawili ją w punkcie informacji. Ustalono również, że pracownice lotniska nie chciały wziąć dziecka pod opiekę, choć być może były za mało stanowcze. Miały bardzo dużo obowiązków i nie chciały tego z robić, ale w sytuacji, kiedy to dziecko zostało im przekazane, wbrew woli, nie zachętą, zaopiekowały się tym dzieckiem - mówi prokurator Anna Szymocha-Żak z Tarnowskich Gór.
Prokuratorzy zajmujący się sprawą pary ze Zbrosławic przyznali wcześniej, że rodzice raczej nie odpowiedzą na swoje zachowanie. Zdaniem Szymochy-Żak, jest coraz mniej argumentów, które pozwalałyby na postawienie zarzutów. Być może to zachowanie rodziców nie było właściwe, ale oceniane w innych kategoriach. Natomiast prawno-karnie to coraz trudniej będzie chyba znaleźć argumenty, żeby postawić zarzuty - wyjaśnia prokurator.
W piątek 20 lipca rodzice dwuletniej dziewczynki już na lotnisku, tuż przed wylotem na wakacje do Grecji, zorientowali się, że paszport ich córeczki jest nieważny. Mimo to nie zrezygnowali z wyjazdu. Zostawili dziecko w informacji turystycznej, a na miejsce wezwali nianię, która miała je odebrać. Chwilę później wraz ze starszym synem wsiedli do samolotu i odlecieli na urlop. Opiekunka rzeczywiście pojawiła się na lotnisku, jednak wcześniej losem dziecka zainteresowała się policja. Po konsultacji z prokuraturą funkcjonariusze w asyście opiekunki odwieźli dwulatkę do dziadka.