"Skończyły się nam pieniądze na realizację zadań zleconych przez rząd" - alarmuje mazowiecki urząd marszałkowski. W tym roku marszałek otrzymał na ten cel niespełna 2 miliony złotych, brakuje około 10 milionów. Mogą to odczuć przedsiębiorcy, bo główna część zadań zleconych, na które brakuje funduszy, to wydawanie zaświadczeń i zezwoleń. Urzędnicy straszą, że skierują sprawę do sądu.
Rząd zlecił urzędom marszałkowskim około 150 zadań. To między innymi prowadzenie rejestru organizatorów turystyki, uruchamianie gwarancji ubezpieczeniowych w razie niewypłacalności biur podróży. Marszałek nadzoruje też przeprowadzanie egzaminów na prawo jazdy, wydaje zaświadczenia ADR na przewóz ładunków niebezpiecznych, zezwolenia na wytwarzanie odpadów, zatwierdza programy gospodarki odpadami, wydaje też pozwolenia wodne - ważne przy wielu inwestycjach.
Brak jakiegoś zezwolenia dla biznesmena, który zainwestował w zakład i wziął na to kredyt, może spowodować bankructwo - powiedział dyrektor urzędu marszałkowskiego Waldemar Kuliński. To dotyczy przedsiębiorców, którzy zatrudniają ludzi. Jest niebezpieczeństwo, że trudniej będzie o nowe miejsca pracy, a niekiedy mieszkańcy Mazowsza pracę stracą - dodał urzędnik.
W tej sytuacji marszałek Mazowsza straszy rząd sądem. Co prawda samorządowcy dali jeszcze wojewodzie szansę. Wysłali mu pisma wzywające do wpłaty brakujących ośmiu milionów. Chcą też uzyskać informacje, które z zadań zleconych są najważniejsze do realizacji.
Od odpowiedzi wojewody zależy, czy sprawą zajmie się sąd - skomentował Waldemar Kuliński. Jesteśmy przygotowani z takim wnioskiem, ale mamy świadomość, że sąd nie zapewni nam od razu pieniędzy - dodał szef urzędu marszałkowskiego. Przypomniał, że sędziowie już siedem lat zajmują się podobna sprawą. W 2006 roku także zabrakło pieniędzy z budżetu państwa na zadania zlecone samorządom. Do tej pory nie ma orzeczenia.
W poniedziałek zarząd województwa ma podjąć ostateczną decyzję, co robić z zadaniami zleconymi przez rząd w sytuacji, gdy nie ma na nie pieniędzy.