Sześć tysięcy Żydów z Izraela, Stanów Zjednoczonych, Australii oraz ponad tysiąc Polaków wyruszyło po południu sprzed bramy obozowej z napisem "Arbeit macht frei" w byłym niemieckim obozie Auschwitz. To już szesnasty w historii Marsz Żywych, upamiętniający ofiary Holokaustu.
To nie jest takie zwykłe zwiedzanie muzeum, ani miejsca Holokaustu, ponieważ tu atmosfera jest zupełnie inna. Tutaj to my Polacy czujemy się w mniejszości, większość to Żydzi. To pozwala nam spojrzeć na obóz z ich punktu widzenia – to dla na nich jest miejsce święte, cmentarz - mówi jedna z uczestniczek Marszu Żywych.
Przewodniczy mu izraelski minister Rafi Eitan, który przed laty dowodził akcją zatrzymania i sprowadzenia do Izraela hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna. Główne uroczystości ku czci ofiar Holokaustu mają miejsce na terenie obozu zagłady Auschwitz II – Birkenau. Przed pomnikiem ofiar obozu zebrało się około 7 tysięcy uczestników
Droga obozowa od tak zwanej Bramy Śmierci do pomnika ofiar obozu zapełniła się żydowską i polską młodzieżą. Nad nimi powiewają głównie flagi Izraela. Widoczne są także barwy Polski i Francji.
Wchodzący na teren byłego obozu zagłady Auschwitz II - Birkenau słyszeli niekończącą się listę nazwisk ofiar zagłady, którą odczytywał lektor. Wzdłuż pomnika, przed którym odbywa się główna uroczystość, ustawiono sześć dużych zniczy symbolizujących zgładzonych Żydów. Na telebimie pojawiły się zdjęcia z czasów wojny, obrazujące dramat i cierpienie ofiar.