Festiwal polskiej piosenki w Rosji i rosyjskiej w Polsce, wspólna dziecięca orkiestra symfoniczna i powołanie grupy do rozwiązywania spraw trudnych – to ustalenia, jakie zapadły podczas dwudniowej wizyty Siergieja Ławrowa w Polsce.
Moskwa wysyła do Warszawy człowieka, który - według prasowych komentarzy - i wygląda, i zachowuje się jak chłodny biznesmen. Wdawać by się więc mogło, że najważniejszym tematem będzie gospodarka. Ale niestety w tej kwestii niewiele usłyszeliśmy.
Jeśli chodzi na przykład o zniesienie embarga na polską żywność, Ławrow miał do powiedzenia tylko tyle, ile wiemy już od prawie roku - że trzeba to zrobić jak najszybciej, ale sprawę muszą rozwiązać właściwe resorty.
Nie drgnęło także w sprawie bałtyckiej rury. Nadal stoimy po dwóch stronach barykady. Rosjanie budują, my się sprzeciwiamy. Ławrow zwrócił jednak uwagę, że możemy się przyłączyć do inwestycji. Każdy z krajów może zasiąść do rozmów z europejskimi inwestorami gazociągu. Ale minister Anna Fotyga nie zostawiła złudzeń. Nie przewidujemy włączenia się w proces budowy i eksploatacji Gazociągu Północnego. Co ciekawe, nie przedstawiliśmy Rosjanom żadnej alternatywy, ani dróg jak wyjść z tej patowej sytuacji.
Równie niekonkretnie było w kwestiach politycznych. Nie udało się nawet ustalić daty spotkania prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Władimira Putina. Mówi się jedynie, że jeśli nic się nie zmieni, jest szansa, że do rozmów dojdzie za 5-8 miesięcy. Zaznaczmy - to tylko prognozy.
Po co więc było to spotkanie? Chcieliśmy dać Rosjanom sygnał, że jesteśmy otwarci do rozmów. Natomiast merytoryczne rozmowy to jest materiał na następne kroki – tłumaczy prezydencki minister Andrzej Krawczyk. Miejmy nadzieję, że takie będą. Zwłaszcza po tym, jak ministra Ławrowa w Warszawie zamiast rosyjskich przywitały czeskie flagi.
Dodajmy, że dziś Ławrow będzie razem z ministrami spraw zagranicznych Chin, Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, rozmawiać w Londynie o irańskim programie atomowym.