Jeszcze się nie zaczęły, a już zapowiada się skandal. Mowa o wspólnych manewrach wojskowych, zaplanowanych jesienią.
Wczoraj do Chin z pilną wizytą poleciał szef rosyjskiego sztabu, generał Jurij Bałujewski, bo okazało się że Chińczycy zamiast ćwiczyć zwalczanie terroryzmu w jednej z prowincji przy granicy z Mongolią wolą morskie manewry niedaleko Tajwanu.
Ćwiczenia w tym regionie pachną prowokacją. Na pewno przeciw takiej ostentacji zaprotestują Amerykanie i Japończycy. Wygląda na to że Chińczycy wmanewrowali Rosjan: jeśli Moskwa się zgodzi, ryzykuje krytykę ze strony Waszyngtonu i Tokio, jeśli odmówi, obrazi się Pekin.