Poseł Stanisław Łyżwiński został zatrzymany – podała łódzka prokuratura. W czwartek Sejm zgodził się na tymczasowe aresztowanie i pociągnięcie byłego posła Samoobrony do odpowiedzialności karnej.
Zgodnie z opinią wydaną przez powołanego biegłego może on brać udział w czynnościach procesowych. W ciągu 48 godzin zamierzamy przedstawić panu posłowi zarzuty, przesłuchać go w charakterze podejrzanego i po przesłuchaniu podjąć decyzję co do tego, czy będziemy kierować wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania - powiedział RMF FM rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Prokurator nie chciał udzielić innych informacji w tej sprawie. Nie chciał też powiedzieć, czy poseł, który od poniedziałku przebywa w szpitalu w Gdańsku, zostanie przewieziony na przesłuchanie do łódzkiej prokuratury.
Zatrzymanie posła było możliwe po tym, jak w czwartek Sejm przychylił się do wniosków łódzkiej prokuratury i uchylił Łyżwińskiemu immunitet oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie.
Przy sejmowych głosowaniach nad losem Łyżwińskiego nie obyło się bez problemów. Samoobrona próbowała różnych metod, aby do nich nie dopuścić. Najpierw zapewniała, że Stanisław Łyżwiński chce się bronić z trybuny i w piątek prosto ze szpitala przyjedzie do Sejmu. Jednak to samo zapewnienie padało w środę, wiec marszałek Sejmu nie dał temu wiary. Następnie koledzy Łyżwińskiego chcieli przerwać obrady Sejmu do piątku do godz. 12, aż posłowie zapoznają się z rewelacjami Janusza Kaczmarka o naciskach na prokuraturę. Wniosek ten nie zyskał jednak akceptacji większości posłów.
We wtorek zgodę na aresztowanie Łyżwińskiego wyraziła sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich. Były poseł Samoobrony ma usłyszeć siedem zarzutów – w tym gwałtu i zlecenia porwania.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ubiegłego roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej działaczki Samoobrony, która utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Andrzejowi Lepperowi.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim.