Ciąg dalszy sprawy rzekomych luksusowych wypoczynków Piotra Dudy. Głos zabrał Marcin Zdunek, były dyrektor solidarnościowego sanatorium "Bałtyk".
Przypomnijmy, że "Newsweek" opisał pobyty przewodniczącego NSZZ Solidarność w uzdrowisku "Bałtyk". Za luksusowy penthouse, w którym doba kosztuje blisko 1300 złotych, Duda miał płacić tylko 85 złotych lub nic.
Teraz o pobytach Piotra Dudy w "Bałtyku" wypowiedział się były dyrektor placówki, Marcin Zdunek.
Te pobyty szły na konto firmy, płacił za nie Bałtyk. Mówię to z całkowitą pewnością. Przewodniczący Duda przyjeżdżał do uzdrowiska regularnie dwa, trzy razy do roku prywatnie i służbowo. Czasem pojawiał się z żoną, córką, zięciem, czasem ze znajomymi. Mieszkał po parę dni - powiedział "Newsweekowi" Zdunek.
Dyrektor twierdzi, że za koszt ostatniego pobytu Dudy w "Bałtyku" to ok. 9 tysięcy złotych.
Na jego nazwisko zarezerwowano dwa luksusowe apartamenty na siódmym piętrze: 1708 i 1706. Piotr Duda wypoczywał w tych pokojach razem z rodziną. Jeśli dobrze pamiętam, były to cztery doby, czyli wartość pobytu powinna wynieść 5160 zł za pokój 1708 i 3960 za pokój 1706. W sumie daje to 9120 zł - wyliczył Zdunek.
Wróciła także cokolwiek humorystyczna sprawa ręczników z wyszywanym imieniem yorka przewodniczącego - Kacperka. Piotr Duda stanowczo zaprzeczył, jakoby zamawiał takie ręczniki.
Było to polecenie zarządu, który, co ciekawe, koniecznie kazał zrobić zdjęcia tym ręcznikom i przesłać je na swoje adresy mailowe. Jeszcze na głowę nie upadłem, żeby z własnej inicjatywy wyszywać coś dla psa - stwierdził rozmówca "Newsweeka".
Piotr Duda zarzuca autorom tygodnika kłamstwa i zapowiada skierowanie sprawy do sądu.
Ich zadaniem było mnie zdyskredytować, przedstawić jako krezusa, który opływa w luksusy, nadużywa możliwości korzystania z hotelu. Będę walczył o swoje dobre imię, ale nikt nie będzie nam mówił i dyktował, co mamy robić ze związkowym majątkiem, kto w nim będzie wypoczywał i z niego korzystał. Nasz majątek nie należy do nich, tylko do NSZZ Solidarność - oznajmił Piotr Duda.