Wielkopolski inspektor nadzoru budowlanego wydał decyzję o rozbiórce pasa startowego, czterech hangarów i placu postojowego dla samolotów pod Poznaniem. Lądują tam samoloty, szkolą się piloci, a wszystko to na działce rolnej.
Formalnie nie jest to lotnisko, tylko „inny teren do startów i lądowań”. Obiekt nie figuruje jednak w oficjalnym rejestrze, bo właściciele dopiero się o to starają. Chyba jednak niepotrzebne, ponieważ wszystko ma zostać rozebrane.
Właściciele lotniska nie zgadzają się z urzędniczą interpretacją przepisów i od decyzji nadzoru budowlanego odwołali się do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Jednocześnie zapewniają, że lotnisko jest bezpieczne i wybudowane zgodnie z potrzebami lekkich samolotów.
Teren – formalnie działka rolna – w rzeczywistości jest byłym wysypiskiem śmieci. Można by tam najwyżej uprawiać pszenicę, a nie budować pas startowy, który dodatkowo wykonany jest z kostki brukowej, co zdaniem znawców tematu jest rzadką praktyką. Poza tym z jednej strony pas graniczy z trasą szybkiego ruchu, a tuż obok znajdują się dwa malownicze stawy. Na jednym z nich wylądowała już zresztą awionetka. Pytań jest więcej, ale nadzór budowlany nie doczekał się odpowiedzi na żadne z nich.