Prawo i Sprawiedliwość chce parlamentarnego śledztwa w sprawie działań komisji Janusza Palikota. Chodzi o losy ustawy liberalizującej obrót bonami towarowymi. Jak napisał „Dziennik”, komisja „Przyjazne Państwo” uległa w tej sprawie lobbystom, którzy stworzyli przepisy korzystne dla hipermarketów.
Sprawa wygląda jednak na wpadkę wynikającą z pośpiechu w działaniach komisji niż na jawny parlamentarnych przekręt, ale na pewno jest ona kolejnym dowodem na to, że działalność lobbingowa w Sejmie nadal przypomina wolną amerykankę niż zapasy w stylu klasycznym. Janusz Palikot przyznaje, że przepisy dotyczące bonów towarowych pisali lobbyści, ale twierdzi, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo komisja przyjęła taką zasadę, że jeśli ktoś zgłasza się do niej z pomysłem, to musi przynieść także projekt przepisów.
Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – zarzeka się Janusz Palikot. Ja akurat jestem największym gwarantem, bo czym mnie przekupią? 100 tysiącami złotych? Ja będę ryzykował swoją karierę i reputację? Zapewniam, że ostatnią rzeczą, która mogłaby się przytrafić, jest to, że ktoś znajdzie sobie do mnie jakieś dojście. Nie tędy droga - zaznacza w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Konradem Piaseckim.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie podejrzewają Palikota o nieuczciwość. Zresztą także i oni głosowali za tym przepisem. Jednak twierdzą, że nad ustawą pracowano na kolanie, byle jak i byle szybciej. Efekt jest taki, że zaakceptowano zapisy niekorzystne dla małych sklepikarzy, co zaowocowało prezydenckim wetem. Zostanie ono zapewne przyjęte, a PiS chciałoby, aby marszałkowie Sejmu wezwali Palikota na dywanik, prześledzili losy ustawy i załatwili wreszcie problem sejmowego lobbingu.