W reakcji na zajścia podczas "Marszu Równości" w Białymstoku, w niedzielę liderzy partii: Lewicy Razem Adrian Zandberg, SLD Włodzimierz Czarzasty oraz Wiosny Robert Biedroń, zaprosili na "Marsz przeciwko przemocy", który zorganizują w najbliższą sobotę w Białymstoku.
Podczas konferencji prasowej przed Sejmem Adrian Zandberg ocenił, że w sobotę w Białymstoku stało "coś bardzo, bardzo złego". Doszło do scen przemocy na ulicach miasta, niewinni ludzie, pokojowi demonstranci, uczestnicy "Marszu Równości" byli ofiarami przemocy, wyzwisk, urządzono na ulicach Białegostoku regularne polowania na ludzi - wyliczał.
Lider Lewicy Razem podkreślił, że "Polska jest naszym wspólnym krajem". Wszyscy mamy prawo do pokojowego demonstrowania, wszyscy mamy prawo do tego, żeby mówić o swoich poglądach, wszyscy mamy prawo do tego, żeby czuć się u siebie. Bo Polska jest nasza wspólna - oświadczył.
Zandberg przekonywał, że gdy w życiu publicznym pojawia się przemoc, "to są tylko dwie strony i można albo stanąć po stronie tych, którzy biją, albo stanąć w obronie tych, którzy są bici".
My, Lewica, nie mamy w tej sprawie żadnych wątpliwości, żadnych wahań. Żeby wyrazić naszą pełną solidarność z uczestnikami i uczestniczkami marszu równości w Białymstoku, żeby zapewnić, że stoimy razem z nimi, ale też, żeby powiedzieć, że chcemy w najbliższych dniach pokazać bardzo jasno, że nie ma zgody na przemoc, że nie ma zgody na to, żeby polskie życie publiczne zatruwała nienawiść, która prowadzi do takich strasznych scen, jak te, które widzieliśmy w Białymstoku - powiedział.
Jak poinformował, dlatego on, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń spotkali się w sobotę rano i podjęli decyzję o zorganizowaniu "Marszu przeciwko przemocy"".
Chcieliśmy wszystkich państwa serdecznie zaprosić na najbliższą sobotę, o godzinie 14:30 - dokładnie tydzień po tym jak ruszył "Marsz równości" w Białymstoku - chcielibyśmy spotkać się z państwem wszystkimi w Białymstoku, na marszu niezgody na przemoc, na marsz przeciwko przemocy - powiedział.
Przyznał, że liderzy Lewicy zdają sobie sprawę, że są wakacje, i że "to nie jest czas wielkich mobilizacji ulicznych", ale - jak podkreślił - "mamy poczucie, że to jest nasz obowiązek, to jest nasz obowiązek wobec wszystkich tych, którzy padli ofiarą zajść w Białymstoku".
Jest to nasz obowiązek wobec milionów Polek i Polaków, którzy są wzburzeni, widząc te straszne sceny, do których doszło na ulicach tego pięknego miasta - dodał.
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł Pierwszy Marsz Równości. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kibice, policja musiała użyć gazu. W uczestników rzucano kamieniami, jajkami i petardami. Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński poinformował, że zatrzymanych zostało 25 osób.