Lekarze zlekceważyli objawy sepsy u mojej córki - mówi RMF FM matka 16-letniej Oli, która zmarła na sepsę. Lekarze przez kilka godzin robili nastolatce badania, a jej stan cały czas się pogarszał. Sprawę już wyjaśniają prokuratorzy.
Z relacji matki wynika, że dziewczyna weszła do szpitala jeszcze o własnych siłach; skarżyła się na to, że nie może oddychać. Lekarze zlecili wykonanie badań i zalecili cierpliwie czekać na wyniki. Według rodziny Ola nieludzko cierpiała, ale lekarze kontynuowali leczenie objawowe i uzupełniali badania.
Najbardziej chciałabym cofnąć czas i zawieść ją do innego szpitala – powiedziała w rozmowie z reporterem RMF FM matka Oli. Jej dramatycznej relacji oraz tłumaczeń przedstawiciela wolskiego szpitala Dariusza Wojciechowskiego wysłuchał Paweł Świąder. Posłuchaj:
Po śmierci Oli sześciuset warszawskich licealistów trafiło na przymusowe badania. Warszawska prokuratura zarządzila juz przeprowadzenie sekcji zwłok dziewczynki.
Sepsa zebrała swoje żniwo także w szpitalu w Radomiu. Zmarł tam pacjent, który zgłosił się do placówki ze skręconą kostką. Według sanepidu, który potwierdził tę wiadomość, pacjent zapadł na posocznicę w wyniku otarcia naskórka. Jak powiedziała RMF FM pełniąca obowiązki dyrektora szpitala Luiza Staszewska, mężczyzna miał obniżoną odporność. Jednocześnie zdementowała ona pogłoski o ognisku sepsy w Radomiu.