Były prezydent Lech Wałęsa wyznaczył nagrodę w kwocie 250 tys. zł dla "świadka, który brał udział w perfidnej prowokacji". Chodzi o - jak to określił - "wrabianie go w agenturalną działalność". Poinformował o tym w mediach społecznościowych.
"Wyznaczam 250 000 zł nagrody (które zamierzam wypłacić przy pomocy moich sympatyków) dla świadka, który brał udział w perfidnej prowokacji wrabiającej mnie w agenturalną działalność i dostarczy niepodważalnych dowodów wykazujących kto za tym stoi" - napisał Wałęsa na Facebooku (pisownia oryginalna).
Jego zdaniem, "to bracia Kaczyńscy, wykorzystując wykorzystując panią Kiszczak i podrobione przez SB dokumenty, przy pomocy takich ludzi jak Gwiazda, Cenckiewicz i Wyszkowski próbują na siłę zrobić z niego agenta".
Wałęsa zaznaczył, że prawdę o jego działalności można znaleźć w książce pt. "Wałęsa" z 1981 r.
Na zarzuty byłego prezydenta odpowiedział Sławomir Cenckiewicz.
"W kolejce po te 250 tys. publikuję dowód na bycie świadkiem agentury Wałęsy. Jest przełom grudnia 1970 i stycznia 1971 r. Mam zaledwie dwa miesiące (USG wykonano tuż przed rozwiązaniem w lipcu 1971 r.) i już majstrowałem w teczce 'Bolka'" - napisał na Twitterze.