Prawnicy Lecha Kaczyńskiego dowodzą, że to przed Trybunałem Stanu, a nie przed sądem, prezydent powinien odpowiadać w sprawie wytoczonej mu przez Lecha Wałęsę. Były prezydent poczuł się obrażony nazwaniem go agentem "Bolkiem" - żąda od urzędującej głowy państwa przeprosin i 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Według prawników Lecha Kaczyńskiego, prezydent powinien odpowiadać przed Trybunałem Stanu, bo słowa o "Bolku" padły z ust urzędującego prezydenta, a nie prywatnej osoby. Druga strona argumentuje, że ta wypowiedź nie miała nic wspólnego z pełnioną funkcją głowy państwa.
Pełnomocnik Wałęsy zauważa jednak, że próba przeniesienia sprawy przed Trybunał na pewno jej wyjaśnienie mocno opóźni: Przewlecze się to gdzieś co najmniej do lata przyszłego roku. Meritum sprawy nie będzie rozpoznane.
Niezależnie od rozstrzygnięcia sądu, czy podjąć się tej sprawy, czy ją oddalić, któraś ze stron złoży zażalenie. Meritum utonie więc w kwestiach proceduralnych. Pełnomocnik Lecha Kaczyńskiego nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy to celowa taktyka.
Pomysł prawników Lecha Kaczyńskiego jest absurdalny - tak plan przeniesienia sporu prezydenta z Lechem Wałęsą z warszawskiego sądu okręgowego przed Trybunał Stanu ocenia konstytucjonalista Marek Chmaj. Według niego, Trybunał Stanu nie jest od tego, by rozstrzygać spory między politykami. W przypadku prezydenta Trybunał bada, czy prezydent w związku z zajmowanym urzędem naruszył konstytucję lub ustawę bądź też popełnił przestępstwo - podkreśla konstytucjonalista w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Witkowicz. Posłuchaj relacji: