Nerwowe działania Ministerstwa Edukacji Narodowej przed wiosennym protestem nauczycieli. Jak dowiedział się reporter RMF FM, przedstawiciele kuratoriów dzwonią do dyrektorów szkół w sprawie ostatniego listu minister o podwyżkach. Z kolei na Śląsku dyrektorzy mieli dostać pismo z żądaniem podania informacji, czy doszło do rozpoczęcia sporu zbiorowego.

Reporter RMF FM, z dwóch różnych źródeł, dowiedział się, że przedstawiciele kuratoriów dzwonią do dyrektorów z żądaniem informacji o tym, ilu nauczycieli zapoznało się już z listem Anny Zalewskiej. Chodzi o pismo, które zostało wysłane do szkół w piątek, w którym minister edukacji między innymi zapewnia nauczycieli, że ich pensje wzrosną o ponad szesnaście procent. Według informacji RMF FM, część dyrektorów zastosowała się do tego ustnego polecenia i chce od nauczycieli parafowania odebrania listu.

Ministerstwo, zapytane o powód takiego zachowania kuratoriów, nie zaprzecza. Intencją szefowej MEN było to, aby pedagodzy zostali dobrze poinformowani oraz poznali skalę planowanych podwyżek - twierdzi rzeczniczka resortu. Kierując prośbę o zapoznanie nauczycieli z treści listu, minister edukacji nie wskazywała wprost, w jakiej formie powinno się to odbyć. Sposób przekazania informacji o liście jest indywidualną decyzją dyrektorów szkół - dodaje Anna Ostrowska.

We wtorek do szkół na Śląsku trafiło pismo od tamtejszego kuratorium z prośbą o pilne podanie informacji, czy w szkole została wszczęta procedura sporu zbiorowego. Wcześniej Anna Zalewska, pytana o strajk, do którego mają prowadzić spory zbiorowe, odpowiadała, że minister edukacji nie jest partnerem do takiego sporu, bo nie jest pracodawcą. Zgodnie z przepisami pracodawcami nauczycieli są podlegające samorządom szkoły albo zespoły szkół.


 

Opracowanie: