Na dwa lata więzienia skazał łódzki sąd 29-letniego Dawida B., zwanego "królem dopalaczy". Był oskarżony m.in. o uprowadzenie mężczyzny i próbę wymuszenia od niego kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, Dawid B. ma również zapłacić 6 tys. zł grzywny oraz ma obowiązek częściowego naprawienia szkody. Wraz z nim sąd skazał również dwóch innych oskarżonych w tej sprawie - jednego na 2 i pół roku więzienia, drugiego na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć.

Do zdarzenia doszło latem 2014 roku. Tłem były rozliczenia finansowe. Z ustaleń śledczych wynika, że prowadzący działalność gospodarczą pokrzywdzony miał pośredniczyć w zakupie, poza granicami Polski, substancji zamówionych przez Dawida B., które prawdopodobnie miały posłużyć do produkcji tzw. dopalaczy.

Dawid B. przekazał mu w związku z tym 81 tys. zł. Ponieważ nie otrzymał ani zamówionych produktów, ani pieniędzy postanowił je odzyskać. Zlecił to innym młodym mężczyznom. Doszło do spotkania pokrzywdzonego z B. i towarzyszącymi mu mężczyznami. Sprawcy obezwładnili ofiarę, a następnie wozili mężczyznę kilka godzin samochodem. Grozili, że go zabiją, jeśli odmówi wydania im kilkudziesięciu tysięcy zł.

Dziewczyna pokrzywdzonego przekazała napastnikom 15 tys. zł. Bandyci, jako zabezpieczenie pozostałej kwoty, zabrali dokumenty jego jeepa cherokee. Sprawa dotarła do policji. Kilka dni później Dawid B. został zatrzymany.

W czwartek sąd skazał go na dwa lata więzienia.

W grudniu ub. roku przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się proces B. w innej sprawie. Prokuratura oskarżyła go o sprzedaż dopalaczy i sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.

Oprócz Dawida B. na ławie oskarżenia usiadło jeszcze trzech mężczyzn: 52-letni Ireneusz C., 26-letni Piotr P. oraz 27-letni Łukasz K. Według prokuratury dwaj pierwsi mieli m.in. produkować dopalacze, przez co również sprowadzili niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia wielu osób. Podobnie jak i B. grozi im do ośmiu lat więzienia.

Natomiast Łukasz K. miał wbrew decyzji głównego inspektora sanitarnego wprowadzić do obrotu "wyroby wskazane, jako podobne do wyrobu o nazwie Tajfun", mogące zagrozić zdrowiu lub życiu. Mężczyźnie grozi kara do dwóch lat więzienia.

(mpw)